Choć Kiesewetter nie opowiedział się za właściwym zadośćuczynieniem Polsce, to przyznał, że Niemcy powinny przynajmniej zatroszczyć się o żyjące ofiary swoich zbrodni.
- „Choć nie da się nigdy wynagrodzić psychicznej i fizycznej traumy, ważne jest, aby przynajmniej zapewnić finansowe zadośćuczynienie ludziom, którzy przeżyli Holokaust, oraz tym, którzy przetrwali okrucieństwa i ludobójstwo wymierzone w naród polski. Fakt, że tak długo zwlekaliśmy, zrodził ogromną nieufność”
- powiedział.
Jednocześnie powołał się na traktat dwa plus cztery przekonując, że „w tym ostatecznym uregulowaniu wszystkie roszczenia reparacyjne zostały wyłączone”.
- „Jeśli zrobimy wyjątek dla jednego kraju, to otworzymy całą debatę na nowo. Niemcy poszłyby z torbami i nikomu by to nie pomogło. Moglibyśmy mieć dzisiaj z setkę państw, które zaczęłyby wysuwać roszczenia”
- stwierdził.
Ocenił, że choć roszczenia Polski na poziomie 1,3 bln euro są dla Niemiec „nie do udźwignięcia”, to Niemcy powinny podejść inaczej do tematu niż dotychczas, kiedy wykazywały się „niezwykle aroganckim zachowaniem wobec Polski w sprawach wspólnej przeszłości”.
- „Mówiliśmy: Mamy traktaty, zrobiliśmy to i tamto, więc teraz proszę się zamknąć. To była ignorancja i pycha. Brak historycznej wrażliwości. Zabito 6 milionów Polaków, ale trzy-cztery razy więcej zostało straumatyzowanych. Wzięliśmy na cel kulturę, wymordowaliśmy elitę, współpracowaliśmy z Sowietami, np. w Katyniu”
- przypomniał.
Zaznaczył, że „Polska zasługuje na znacznie więcej zaangażowania i szacunku” ze strony Niemiec.
