Telegram pod kontrolą Kremla

Choć Telegram był pierwotnie promowany przez jego twórcę, Pawła Durowa, jako niezależna alternatywa wobec cenzurowanych rosyjskich sieci społecznościowych, rzeczywistość okazała się bardziej złożona. Już w 2018 roku rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB) podjęła działania mające na celu przejęcie kontroli nad aplikacją – formalnie żądając dostępu do danych użytkowników pod pretekstem walki z terroryzmem. Choć wówczas Durow deklarował, że nie podporządkuje się żądaniom Kremla, to kilka lat później Rosja w praktyce wycofała się z prób blokowania aplikacji, co wielu ekspertów odczytało jako cichy kompromis: Telegram może dalej działać na terenie Federacji Rosyjskiej, ale jego zawartość jest pod stałym nadzorem tamtejszych służb.

Od tego czasu Telegram stał się de facto platformą tolerowaną, a nawet wspieraną przez rosyjskie państwo – zyskując uprzywilejowaną pozycję w porównaniu z innymi aplikacjami blokowanymi przez rosyjski Roskomnadzor. Na Telegramie funkcjonują dziś liczne prorosyjskie kanały propagandowe, które z powodzeniem szerzą dezinformację, manipulują faktami i prowadzą kampanie mające na celu destabilizację społeczeństw Zachodu oraz Ukrainy.

Dezinformacja na Telegramie – nowe pole bitwy

Po inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku Telegram stał się jednym z głównych pól walki informacyjnej. Rosyjskie kanały propagandowe, często działające pod fałszywą tożsamością jako „niezależne źródła”, rozpowszechniają zmanipulowane materiały wideo, zafałszowane dane o ruchach wojsk, fake newsy o rzekomych zbrodniach strony ukraińskiej oraz fałszywe wiadomości o wsparciu Zachodu dla „nazistowskiego reżimu w Kijowie”.

W 2023 roku liczne śledztwa niezależnych dziennikarzy wykazały, że wiele popularnych kanałów Telegramowych powiązanych jest z rosyjskim wywiadem wojskowym (GRU) lub służbami FSB. Za pośrednictwem tych kanałów prowadzone są również operacje wpływu na społeczeństwa krajów UE – rozpowszechniane są treści – choć formalnie słuszne - antyimigranckie, ale także antyukraińskie, prorosyjskie i antyamerykańskie, często skierowane do określonych grup społecznych: konserwatystów, eurosceptyków czy przeciwników szczepień.

Z powodu stosunkowo niskiego poziomu moderacji i braku przejrzystości co do działania algorytmów Telegram stał się rajem dla propagandystów. Dodatkowo, szeroko rozpowszechniana funkcja „forwardowania” (przesyłania dalej) pozwala na szybkie kopiowanie i rozprzestrzenianie zmanipulowanych informacji.

Wojna informacyjna i „wojna duchowa” – rola Cerkwi w konflikcie

Warto zauważyć, że rosyjska wojna informacyjna nie ogranicza się jedynie do internetu czy mediów społecznościowych – obejmuje także przestrzeń religijną i tożsamościową. Jeszcze przed pełnoskalową agresją Rosji na Ukrainę w 2022 roku doszło do istotnego wydarzenia, które z punktu widzenia Moskwy miało ogromne znaczenie symboliczne i polityczne: w 2019 roku powstała autokefaliczna Cerkiew Prawosławna Ukrainy, która odłączyła się od Patriarchatu Moskiewskiego. Uzyskanie tomosu (aktu niezależności) od Patriarchy Konstantynopola wywołało furię Kremla – rosyjska propaganda od tej pory intensyfikowała narracje uderzające w ukraińską niezależność religijną, przedstawiając ten akt jako „herezję” i „zdradę prawdziwego prawosławia”.

Po rozpoczęciu inwazji w 2022 roku sprawa duchowej niezależności Ukrainy zyskała jeszcze bardziej praktyczny wymiar. Ukraińskie służby specjalne zaczęły ujawniać liczne przypadki współpracy przedstawicieli tzw. Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego z rosyjskimi służbami wywiadowczymi. Na terenach okupowanych niektórzy duchowni mieli pomagać w działaniach represyjnych, przekazywać informacje o ukraińskich aktywistach i szerzyć propagandę na rzecz „ruskiego miru”.

W związku z tym, już w czasie trwania wojny Ukraina podjęła decyzję o uznaniu działalności Patriarchatu Moskiewskiego za zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa. W grudniu 2022 roku Rada Najwyższa Ukrainy rozpoczęła procedury zmierzające do zdelegalizowania działalności tej „struktury religijnej” jako organizacji działającej na niekorzyść Kijowa. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) przeprowadziła dziesiątki przeszukań w obiektach cerkiewnych i zatrzymała duchownych oskarżanych o działalność szpiegowską lub kolaborację z okupantem.

Dla rosyjskiej propagandy była to kolejna okazja do siania dezinformacji – przedstawiała działania Ukrainy jako prześladowania religijne, próbując mobilizować międzynarodową opinię publiczną i wykorzystywać sprawę na forum ONZ czy mediów prawicowych w Zachodniej Europie. Jednak w rzeczywistości działania ukraińskich władz miały przede wszystkim charakter zapewnienia bezpieczeństwa narodowego i dotyczyły struktur realnie współpracujących z agresorem.

Mariusz Paszko