Kiedy reżim Aleksandra Łukaszenki rozpoczynał operację „Śluza” na granicy z Polską, ówczesna opozycja „na złość PiS-owi” sabotowała działania podejmowane w celu ochrony granicy, domagając się wpuszczenia tych „biednych ludzi”. Rozumiejąc jednak, że taka narracja nie przynosi politycznych korzyści, Donald Tusk postanowił ją gwałtownie zmienić, kreując się na pierwszego przeciwnika migracji. Chociaż premier nie przeciwstawił się unijnemu „paktowi migracyjnemu”, to zaprezentował wczoraj polską strategię migracyjną, która przewiduje m.in. zawieszenie prawa do azylu. Zapowiedź ta wywołała przerażenie u obrońców praw człowieka.

Na stronach BBC propozycję polskiego rządu komentuje Adam Easton, który zwraca uwagę, że rząd ten prowadzi wcześniej krytykowaną przez siebie politykę pushbacków i strefy buforowej. Przywołuje przy tym słowa ministra Radosława Sikorskiego, który przyznał we wrześniu, że to właśnie „twarda polityka migracyjna” zapewniła zwycięstwo jego obozowi w ostatnich wyborach parlamentarnych. Autor cytuje też reprezentantkę Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

- „Nigdy nie uważałam Donalda Tuska za obrońcę praw człowieka, ale to jest nowy poziom dna”

- stwierdziła Małgorzata Szuleka.

Do sprawy za pośrednictwem mediów społecznościowych odniósł się również prezes Naczelnej Rady Adwokackiej Przemysław Rosati.

- „Prawa człowieka to prawa podstawowe. Nie można ich zawiesić. Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych (art. 30 Konstytucji RP)”

- przypomniał prawnik.

- „Państwo polskie ponoszące obecnie duże wydatki na obronność jest zdolne do wypracowania i stosowania procedur dających bezpieczeństwo obywatelom, jednocześnie nie naruszając praw człowieka”

- ocenił.