Nawet 50 g muchomora sromotnikowego może zabić człowieka. Tymczasem od września, kiedy notuje się największy wysyp tych trujących grzybów, nasiliła się w Internecie działalność osób zachęcających do jego spożywania. W mediach społecznościowych pojawiają się grupy wsparcia dla osób zainteresowanych zbieraniem tych grzybów, a nawet grupy, na których handluje się suszonymi muchomorami oraz zrobionymi z nich nalewkami i maściami.
Pseudo-eksperci w mediach społecznościowych przekonują, że muchomor od wieków był wykorzystywany w medycynie ludowej. Prezentują przepisy na przygotowanie trujących grzybów i instruują, jak je dawkować. Pojawiają się fake newsy, wedle których w Rosji specyfiki z muchomora są sprzedawane w aptekach.
Dlatego lekarze przypominają o tym, co powinno być oczywiste dla każdego dziecka. Muchomory zabijają. Na zawartą w nich amanitynę nie ma odtrutki. W leczeniu stosuje się N-acetylocysteinę. Zatrutemu pacjentowi trzeba podać aż 71 ampułek leku, w tym połowę w pierwszej godzinie po zatruciu.
- „Amanityna, której źródłem jest muchomor sromotnikowy, jest najgroźniejszą toksyną znajdującą się w grzybach. Silnie uszkadza wątrobę, prowadząc do jej niewydolności, a nawet zgonu”
- wyjaśnia w rozmowie z WP abcZdrowie toksykolog dr Eryk Matuszkiewicz
- „Przyczyną śmierci jest najczęściej zespół wątrobowo-nerkowy, który polega na tym, że oprócz niewydolności wątroby pojawia się niewydolność nerek z brakiem wytwarzania przez nie moczu”
- dodaje.
Co więc grozi osobom, które ulegną internetowym szarlatanom i zatrują się muchomorem? Jak wyjaśnia ekspert, w ciągu 6-12 godzin pojawiają się bóle brzucha, wymioty i krwawa biegunka. Organizm się odwadnia. Potem pojawiają się objawy uszkodzenia wątroby, nerek i ośrodkowego układu nerwowego. Dochodzi do śpiączki, a w ponad 50 proc. przypadkowych zatruć do śmierci.