Debata w Końskich miała być medialnym triumfem Rafała Trzaskowskiego i spektakularnym pokazem siły przedwyborczej jego sztabu. Zamiast tego wydarzenie przeobraziło się w polityczną wpadkę roku. Kandydat Koalicji Obywatelskiej nie tylko nie zdominował dyskusji, ale musiał się zmierzyć z całą plejadą kandydatów, którzy zburzyli zaplanowany dla niego scenariusz.

Według ustaleń tygodnika „Wprost”, autorem pomysłu debaty „jeden na jeden” w Końskich miało być dwoje ministrów rządu Donalda Tuska – Sławomir Nitras i Barbara Nowacka. Ich inicjatywa została podobno zaakceptowana w wąskim gronie politycznego zaplecza Trzaskowskiego. Dziś jednak – jak mówią informatorzy z Platformy – nikt nie chce brać odpowiedzialności za nieudany format. „Sukces ma wielu ojców, porażka jest sierotą” – komentują złośliwie działacze KO.

Dodatkowe kontrowersje budzi także rola minister Marzeny Okły-Drewnowicz, która – jak ujawnił burmistrz Końskich Krzysztof Obratański – jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem debaty kontaktowała się z nim ws. dostępności hali sportowej. Umowa z domem mediowym miała zostać podpisana dzień przed wydarzeniem.

Trzaskowski przytłoczony. „Nie radzi sobie z presją”

Jeden z byłych współpracowników prezydenta Warszawy, cytowany przez Wprost, przyznał otwarcie, że Trzaskowski nie był przygotowany na taki rozwój wydarzeń. – „Był gotowy na pojedynek z Nawrockim, a nie z siedmioma innymi kandydatami. Źle znosi stres i nie potrafi odnaleźć się w konfrontacji” – powiedział. „On dobrze wypada w sterylnych warunkach, wśród sympatyków. Wystarczy spojrzeć, jak reaguje na pytania prawicowych dziennikarzy” – dodał rozmówca tygodnika.

W tle narastają kolejne napięcia. Sztab Karola Nawrockiego zapowiedział, że zbada źródła finansowania wydarzenia, sugerując możliwe nieprawidłowości. Politycy PiS twierdzą, że za wydarzenie mógł zapłacić komitet Rafała Trzaskowskiego, nie rozliczając się z kosztów. W sprawie miała być podpisana umowa z firmą AM Studio, powiązaną z Platformą Obywatelską.