Na łamach belgijskiego dziennika „De Standard” brytyjski historyk Timothy Garton Ash wskazuje, że USA i UE muszą dziś opowiedzieć się za jedną z dwóch wizji Eurazji: Helsinkami albo Jałtą. Jego zdaniem rządzone przez Olafa Scholza Niemcy opowiadają się za wariantem jałtańskim.

Zdaniem specjalizującego się w historii Europy po 1945 roku historyka do obecnej sytuacji wokół Ukrainy przyczynił się również Zachód, który nie potrafi zdecydować, jaki przyjąć model reakcji na rosyjską agresję. Ekspert wskazuje, że modele mogą być dwa: helsiński lub jałtański. Teoretycznie, podkreśla Ash, Stany Zjednoczone i Europa Zachodnia preferują model odwołujący się do Aktu Końcowego KBWE w Helsinkach z 1975 r. To „Europa równych, suwerennych, niepodległych, demokratycznych państw, które szanują praworządność i są zaangażowane w pokojowe rozwiązywanie konfliktów”.

Alternatywą jest jednak model jałtański, czyli podzielenie Europy na zachodnie i wschodnie strefy wpływów.

- „Zachodnioeuropejskie podejście do Europy Wschodniej od wieków charakteryzuje się podwójnym standardem”

- podkreśla autor.

- „Dziś agresor jest gotowy do gwałtownej destabilizacji i ataku na europejskie państwo. Jeśli nawet wtedy odmawiasz dostarczenia Ukrainie sprzętu obronnego i trzymasz się negocjacji dyplomatycznych i monitorów OBWE, to myśląc, że udajesz się do Helsinek, pozwalasz wydarzyć się Jałcie”

- dodaje.

Jego zdaniem właśnie taki model reprezentują Niemcy.

- „Reprezentują rodzaj Jałty z rumieńcem na policzkach, Jałty, która nie śmie wymówić własnego imienia”

- pisze Brytyjczyk.

Ash przekonuje, że Zachód musi prowadzić politykę antyputinowską. Jednocześnie jednak jego zdaniem powinna być to polityka prorosyjska, ponieważ Rosja byłaby ważnym partnerem w geopolitycznym starciu z Chinami.

kak/PAP