Departament Stanu USA zauważa w swoim raporcie, że w Polsce mają miejsce problemy z wolnością wyznania.
Do raportu trafiło m. in. zdarzenie z października ubiegłego roku, kiedy to zwolennik zliberalizowania prawa aborcyjnego zaatakował mężczyznę na stacji benzynowej w Myśliborzu. Gdy dowiedział się, że ten jest księdzem, miał zacząć go gonić i ponownie uderzyć w głowę.
Departament sporządza taki raport każdego roku i dotyczy on wszystkich krajów świata. W tegorocznym raporcie stwierdzono, że w Polsce nie jest zagrożona swoboda sumienia. Sekretarz stanu USA Antony Blinken powiedział w połowie maja, że krajami, w których nie są przestrzegane prawa religijne, są: Iran, Rosja i Chiny. Co ciekawe, na liście wymienionych przez Blinkena krajów nie znajduje się Arabia Saudyjska, publicznie ścinająca głowy mieczem za apostazję, ze względu na amerykańskie wydobycie ropy naftowej w tym kraju.
Raport przedstawia jednak Polskę jako kraj, w którym atakuje się świątynie, władza delegalizuje wyznania. Raport podkreśla również antysemityzm.
"Dwudziestego piątego października demonstranci walczący o prawo do aborcji zakłócali nabożeństwa i dewastowali kościoły katolickie w całym kraju w reakcji na wyrok Trybunału Konstytucyjnego zaostrzający przepisy antyaborcyjne. Odnotowano 22 przypadki zakłócenia mszy i 79 aktów wandalizmu" - czytamy w raporcie. Można w nim także przeczytać o mężczyźnie, który zaatakował nożem księdza w 2019 roku oraz o procesie drag queen, który symulował poderżnięcie gardła kukle abp. Marka Jędraszewskiego.
Amerykanie zarzucają jednak Polsce brak poszanowania innych wyznań. Piszą o sprzeciwie Zbigniewa Ziobry wobec rejestracji Reformowanego Kościoła Katolickiego w Polsce, jedynej chrześcijańskiej wspólnoty błogosławiącej pary jednopłciowe. MSWiA odmówiło rejestracji tego kościoła.
Departament wspomina również akt oskarżenia przeciwko mężczyznom, którzy mieli planować zamach terrorystyczny przeciwko muzułmanom i islamskim świątyniom.
W tegorocznym raporcie jest także mowa o antysemityzmie. Przywołano wypowiedź Janusza Korwin-Mikkego, który stwierdził, że dzięki pogromom ludności żydowskiej przetrwali "najsilniejsi i najzdolniejsi". Korwin-Mikke zasugerował także, że "rabini specjalnie prowokują pogromy właśnie po to, żeby Żydzi przeżywali i wtedy jest selekcja naturalna".
Zauważono także wpis Sylwii Spurek, w którym porównała rzeź krów do Holokaustu.
Zdaniem departamentu "kontrolowane przez władze media stosowały antysemicką retorykę". Chodziło o kampanię przed wyborami prezydenckimi, w której powołany został argument o restytucji mienia żydowskiego.
jkg/rp.pl