Tak skrajny pesymizm, wręcz nihilizm, doprawdy zbija z tropu. Przywodzi na myśl zdumienie Jana, gdy ten ujrzał Nierządnicę czerpiącą sadystyczną przyjemność z zagłady sprawiedliwych. Wobec nieszczęść, które mają spaść na lud Izraela, prorok Habakuk zadawał Bogu pytanie:
„Dlaczego każesz mi patrzeć na nieprawość, dlaczego muszę przyglądać się uciskowi?”[213].
Po czym, widząc, że Bóg dopuszcza, by Jego lud cierpiał pod jarzmem pogan, pytał:
„Czy nie od wieków istniejesz, o Jahwe, Boże mój, Święty, Nieśmiertelny? Powołałeś go, o Jahwe, by dokonał sądu, Opoko moja, wyznaczyłeś go do wymierzenia kary. Tak czyste są Twoje oczy, że nie możesz patrzeć na zło, nie możesz znieść widoku udręki. Dlaczegóż więc przyglądasz się niewiernym i milczysz, gdy bezbożny gubi sprawiedliwego? Sprawiłeś, że [może postępować] z ludźmi jak z rybami morskimi, jak z robactwem bezpańskim”[214].
Wówczas Pan odpowiedział:
„Zapisz to widzenie, na tabliczkach je wyryj, tak by każdy mógł je łatwo przeczytać. Widzenie to bowiem odnosi się do chwili, która dopiero nadejdzie, mówi o końcu i nie zawiedzie; jeżeli zaś nie ziści się rychło, czekaj cierpliwie na jego spełnienie; nastąpi ono niezawodnie i nie opóźni się. Oto pyszny nie utrzyma się przy życiu, a sprawiedliwy dzięki swej wierności będzie żył”[215].
Nie jest łatwo zrozumieć powód, dla którego Bóg dopuszcza istnienie zła. Możemy jedynie wierzyć, że jest w tym pewna logika i czekać do czasu, aż wszystko się wyjaśni. Skoro Bóg dopuszcza istnienie zła i pozwala mu doświadczać wszystkich swoich możliwości, musi w tym być immanentna sprawiedliwość, jak to w swym Komentarzu do Księgo Hioba napisał święty Grzegorz Wielki:
„Należy zaś wiedzieć, że wola szatana zawsze jest niegodziwa, ale jego moc nie jest nigdy bezprawna; sam decyduje o swojej woli, lecz moc posiada od Pana. Jeśli sam chce coś niegodziwie uczynić, Bóg pozwala, aby się tak stało, tylko wówczas, gdy to sprawiedliwe”[216].
Patrząc z perspektywy Boga, musimy uznać, że, wbrew pozorom, wszystko jest pod kontrolą. Gdyby szatan dysponował nieograniczoną swobodą działania, zniszczyłby świat w bardzo krótkim czasie. Zatem siła jego destrukcyjnych działań jest zawsze powściągana, wedle kryteriów sprawiedliwości, wolności i miłosierdzia.
Pierwszą przeszkodę postawił jej sam Jezus, kiedy — zakładając Kościół — zwrócił się do Piotra słowami:
„Ty jesteś opoką i na tej opoce zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne nie zwyciężą go”[217].
Tradycja katolicka postrzegała tę obietnicę jako gwarancję Bożej ochrony przed najgorszym nawet zagrożeniem. Wierzyła, że Kościół nie da się zepchnąć z prawidłowego kursu, że nie pozwoli, by zniszczyli go zdrajcy, działający od wewnątrz, gotowi zamachnąć się na sukcesję Piotrową. Jak pięknie to ujął Hans Urs von Balthasar:
„Sama już świadomość tego, że gdzieś w historii jest taki żywy, napominający, prowadzący i niby oścień pobudzający czynnik — nawet jeżeli nie przechodzi do konkretnych działań — nigdy nie daje nam całkowitego spokoju. Z drugiej strony, kiedy się z nim świadomie liczymy, budzi w nas uskrzydlającą świadomość, że nie zeszliśmy zupełnie z drogi i nie jesteśmy samotnymi i zdanymi na siebie samych poszukiwaczami, ponoszącymi całe ryzyko i wszystkie koszty”[218]. Jednak, niejako dla równowagi, ów żywy punkt [Kościół i urząd Piotra] stanie się „punktem prowokującym najbardziej mroczne moce w dziejach świata. Aczkolwiek „w huczącym przyborze pokus [...] jest to wystający jeszcze z topieli wierzchołek — darowany Kościołowi akt Boży, ratujący go przed zatonięciem”[219].
Nie mają racji ci, którzy zarzucają papieżom ludzką słabość. Nawet jeśli w niektórych momentach papiestwo zdawało się przywdziewać ohydną maskę Antychrysta, wykroczenia moralne najgorszych nawet papieży nie doprowadziły do zasadniczych odstępstw doktrynalnych[220]. Zresztą, jak uczy historia, wszystkie wspólnoty chrześcijańskie, które nie podlegają zwierzchności Rzymu, o wiele łatwiej zostają wchłonięte przez ruchy nacjonalistyczne lub ulegają niemożliwym do pokonania podziałom. W roku 1870 papiestwo utraciło Państwo Kościelne i chcąc nie chcąc, przekroczyło nieodwracalny próg. Była to prawdopodobnie strata opatrznościowa, która przyniosła papiestwu możliwość niezwykłego oddziaływania duchowego. Kościół wydaje się być gotowy do ostatniego boju.
Drugą przeszkodą, która nie pozwoli, by zło zawładnęło światem, będzie obecność świętych — tych, którzy bez względu na wszystko pozostaną wierni. Oni udowodnią, że kłamstwo i nienawiść, pleniące się w świecie za sprawą piekielnych sztuczek, pozostają absolutnie bezsilne, wobec tajemnicy Chrystusa. W Księdze Apokalipsy ową siłę świętych symbolizują dwaj prorocy Pana, o których jest mowa w rozdziale 11.:
„Dwom moim Świadkom dam władzę, a będą prorokować obleczeni w wory przez tysiąc dwieście sześćdziesiąt dni. Oni są dwoma drzewami oliwnymi i dwoma świecznikami, co stoją przed Panem ziemi. A jeśli kto chce ich skrzywdzić, ogień wychodzi z ich ust i pożera wrogów. A jeśli ktokolwiek zechciałby ich skrzywdzić, w ten sposób musi być zabity. Mają oni władzę zamknąć niebo, aby nie padał deszcz za dni ich prorokowania, i mają władzę nad wodami: (mogą) przemienić je w krew i (mogą) porazić ziemię wszelkimi plagami, ilekroć zechcą. A gdy dopełnią swojego świadectwa, Bestia, która wychodzi z Przepaści, stoczy z nimi walkę, zwycięży ich i zabije. A zwłoki ich (leżeć będą) na placu wielkiego miasta, które przenośnie zwie się Sodoma i Egipt, gdzie także ukrzyżowano ich Pana. I (wielu) spośród ludów, szczepów i różnojęzycznych narodów przez trzy i pół dnia patrzy na ich zwłoki, i nie zezwala ich złożyć do grobu. Mieszkańcy ziemi cieszą się i radują z ich powodu. I będą sobie nawzajem posyłali dary, bo ci dwaj prorocy mieszkańcom ziemi zadali katusze. A po trzech i pół dniach wstąpił do nich duch życia od Boga i stanęli na nogi. A wielki strach padł na tych, którzy na nich patrzyli. Oni zaś usłyszeli donośny głos z nieba mówiący do nich: «Wstąpcie tutaj!» I wstąpili do nieba w obłoku, a ich wrogowie (tak) ich zobaczyli. W owej godzinie nastąpiło wielkie trzęsienie ziemi i runęła dziesiąta część miasta, a od tego trzęsienia ziemi zginęło siedem tysięcy osób. A pozostałych ogarnęło przerażenie i oddali chwałę Bogu nieba”[221].
Najstarsza i najbardziej obiegowa interpretacja każe rozpoznać w owych dwóch świadkach proroków Henocha i Eliasza, o których jako jedynych Stary Testament mówi, że nie umarli, lecz zostali zabrani przez Pana... Właśnie dlatego niektórzy uważali, że Jezus jest Eliaszem. Jednak sam Jezus odrzucił tę hipotezę, utożsamiając z prorokiem z Góry Karmel Jana Chrzciciela, w sensie symbolicznym — jednakże nie odwołując się do idei reinkarnacji! Zatem wolę powiedzieć — jak czyni to część egzegetów — że dwaj prorocy symbolizują całą wspólnotę sprawiedliwych i jej dwie gałęzie: żydowską i chrześcijańską. Choć może też chodzić o dwóch apostołów czasów ostatecznych — takich, jakimi byli święci Piotr i Paweł. Tak czy inaczej, prześladowany Kościół przejdzie przez śmierć i zmartwychwstanie w walce, którą będzie musiał toczyć z bestią w czasie jej panowania na ziemi, to znaczy „przez trzy i pół roku”.
Trzecią przeszkodą stojąca na drodze szatana jest przeszkoda czasu. W tej kwestii, kilka liczb rzuca wyzwanie przenikliwości egzegetów: tysiąc; trzy i pół; sześćset sześćdziesiąt sześć.
Apokalipsa powiada, że szatan zostanie wrzucony do czeluści na tysiąc lat, „by już nie zwodzić narodów”. W tym miejscu powraca trudna kwestia millenaryzmu. Idąc za myślą świętego Augustyna i nauką Magisterium Kościoła, byłbym skłonnym uznać, że najbardziej prawidłowa interpretacja wiąże się z dosłownym potraktowaniem określenia „narody”. Wiedząc, że czas historyczny jest czasem przemieszania dobra i złą, musimy zdawać sobie sprawę z tego, że uwięzienie szatana ma jedynie charakter względny. Oznacza to, że wciąż może zwodzić ludzi, na tysiące sposobów, choć jednocześnie przez tysiąc lat (liczba symboliczna) nie może przejąć władzy nad narodami. Ale znów — nie oznacza to, że nie wywiera żadnego wpływu na głowy Państw czy rządy! Zbyt wiele przykładów wykazuje coś zgoła odmiennego. Niemniej, wielki plan zdobycia władzy nad światem jest póki co uniemożliwiony aż do chwili, gdy na krótki czas szatan zostanie uwolniony. Określenie „a potem ma być na krótki czas uwolniony” może oznaczać koniec czasów i nawrócenie żydów. Jeśli chodzi o tysiącletnie panowanie Chrystusa i świętych, można by się tu zgodzić z hipotezą Hansa Ursa von Balthasara, że owymi świętymi i błogosławionymi są ci, którzy powstali z grobów w chwili śmierci Jezusa, by wraz z Nim wstąpić do nieba[222]. W takim razie Maria byłaby pierwszą, lecz nie jedyną, której ciało zostało wskrzeszone[223].
Okres władania zła w czasach ostatecznych miałby wynosić trzy i pół roku — połowa siódemki! Taką właśnie liczbę podaje Księga Daniela[224]. Później, owe trzy i pół roku, czterdzieści dwa miesiące lub tysiąc dwieście sześćdziesiąt dni oznaczać będą czas eschatologicznej próby[225]. Liczb tych nie należy pojmować dosłownie, gdyż mają jedynie wymiar symboliczny. Tak jak liczba 7 symbolizuje pełnię czasów, tak jej połowa oznacza czas „złamany”, niepełny, niedokończony.
To samo dotyczy liczby 666. Na temat tej osławionej liczby wysnuto wiele hipotez, przy czym żadna nie spotkała się z jednomyślnym uznaniem specjalistów. Klucz do interpretacji zaginął[226]. Choć — nie do końca, jeśli przyjmiemy najbardziej oczywiste znaczenie. 666 oznaczałoby wówczas pseudo-trójcę, niezdolną do urzeczywistnienia swoich planów w obliczu Boga, który jako jedyny jest Panem historii. Trynitarne spełnienie historii byłoby więc wyrażone liczbą 777 lub 888 — jeśli by się skłonić ku wieczności. Szach i mat diabelskiemu oszustwu mówi liczba 666.
Jean - Marc Bot/ Koniec świata. Duch czasów ostatecznych
[213] Ha 1,3.
[214] Ha 1,12-14.
[215] Ha 2,2-4.
[216] Św. Grzegorz Wielki, Moralia, Komentarz do Księgo Hioba, tom 1, Ks. II, X, 17, przekład Teresa Fabiszak, Anna Strzelecka, Rafał Wójcik, Tyniec Wydawnictwo Benedyktynów, Kraków 2006.
[217] Mt 16,18.
[218] Hans Urs von Balthasar, Antyrzymski resentyment, przełożył Wiesław Szymona OP, W Drodze, Poznań 2004, s. 29.
[219] Ibidem.
[220] Nie możemy więc dać wiary niektórym widzeniom Vassuli Ryden (prawosławnej Greczynki). Kongregacja Nauki Wiary przestrzega przed błędami zawartymi w jej pismach: „Rzekome objawienia obwieszczają, że wkrótce w Kościele zapanuje Antychryst. W duchu millenarystycznym zapowiadają decydującą i chwalebną interwencję Boga, który ma jakoby ustanowić na ziemi, jeszcze przed ostatecznym przyjściem Chrystusa, erę pokoju i powszechnego dobrobytu”. Informacja na temat pism i działalności pani Vassuli Ryden. Molti Vescovi, AAS 88 (1996), w: W trosce o pełnię wiary, Dokumenty Kongregacji Nauki Wiary 1995-2000, red. ks. Janusz Królikowski, ks. Zygmunt Zimowski, Biblos, Tarnów 2002, s. 11. Z tą samą krytyką spotyka się przepowiednia z La Salette, mówiąca o tym, że „Rzym straci wiarę i stanie się siedzibą antychrysta” — o ile nie odnosi się do mieszkańców Rzymu, a nie do centralnej władzy Kościoła.