Jan Bodakowski

Kilkanaście tysięcy polskich patriotów przeszło w Marszu Powstania Warszawskiego (zorganizowanym przez Roty Niepodległości i Stowarzyszenie Marsz Niepodległości), jak co roku stali się oni ofiarami agresji ze strony środowisk lewicowych, pseudo liberalnych i etatowych bojówkarzy z antyPiS.

Marsz wyruszył po 17.00 z ronda Dmowskiego po spektakularnym racowisku. Nad tłumem głównie młodych ludzi i rodzin z dziećmi powiewało morze biało czerwonych flag. Wśród uczestników marszu widać było działaczy WiN, Ruchu Narodowego i Młodzieży Wszechpolskiej, delegacje z Włoszczowskiej i Słupska.

Na trasie marszu środowiska antypatriotyczne manifestowały swoją nienawiść do polskich patriotów. Na Nowym Świecie jakiś gej ubrany tylko w slipy, niczym małpa, wskoczył na barierkę balkonu i kucając z rozkraczonymi nogami, klepał się po genitaliach, gdy jego balkon mijali manifestanci. Liberalne i lewicowe media pisały o tym, że osobnika odwiedziła policja, nie wspominając o jego publicznych zabawach z własnym siusiakiem, tylko o tym, że policja represjonował go za wywieszoną tęczową flagę.

 

 

Na Nowym Świecie uczestnicy Marszu wspięli się na rusztowania i zerwali z nich ogromną tęczową flagą, która została rozszarpana przez tłum. Na tej samej ulicy z jednego z balkonów grupa bojówkarzy z antyFa (sądząc po nazwie grupa przeciwników mydła Fa) i działaczy partii Razem szkalowała uczestników Marszu.

Homoseksualni aktywiści sprofanowali też ponownie wejście do kościoła Świętego Krzyża na krakowskim przedmieściu. I tym razem, pomimo że bojówkarzy LGBT profanujących wejście do kościoła ochraniały trzy kordony policji, ich papierowy transparent i tęczowa flaga zostały podarte przez manifestantów pamiętających sprofanowanie tęczową flagą (symbolizującą afirmację szkodliwych dla zdrowia i niehigienicznych relacji homoseksualnych) figury Jezusa.

Etatowi aktywiści antyPiS usiłowali też zablokować wiec Marszu Powstania Warszawskiego przed pomnikiem Powstania Warszawskiego. Zanim patrioci dotarli na plac Krasińskich, aktywistów antyPiSu z terenu zgromadzenia wynieśli policjanci.

W 2019 kilkunastotysięczny Marsz Powstania Warszawskiego przeszedł ulicami stolicy z okazji 75. rocznicy Powstania Warszawskiego. Jego organizatorem były Roty Niepodległości. W marszu wzięli udział narodowcy i wolnościowcy. Marsz poprzedził koncert Andrzeja Kołakowskiego i Norberta Smolińskiego z Contra Mundum. Patriotyczny przemarsz usiłowali zakłócić lewicowi aktywiści. Swój odrębny marsz zorganizował ONR (podobnie było i tym roku). Po marszu przed pomnikiem ku czci powstańców odbył się koncert parabiotycznych raperów.

Marsz przebiegł w 2019 roku bez większych problemów. W 2018 roku władze Warszawy pochodzące z Platformy Obywatelskiej zaszokowały uczestników VII Marszu Powstania Warszawskiego decyzją o zablokowaniu tej patriotycznej manifestacji. Pretekstem miało być odpalenie flary przez jednego z uczestników (choć z okazji Powstania w całej Warszawie kibice od lat odpalają flary) i koszulka „Red is bad” z przekreślonym sierpem i młotem (uznana za promocje zakazanego ustroju – ratuszowi nie przeszkadzały nieprzekreślone swastyki na transparencie emerytów z groteskowej opozycji chcących jak co roku przeszkodzić w marszu).

Marsz w 2018 na polecenie ratusza zablokowała Policja. Narodowcy zachowali zimną krew, okazali szacunek ofiarom Powstania, i przez kilkadziesiąt minut grzecznie czekali na trasie przemarszu, a po rozwiązaniu Marszu, chodnikami, w asyście Policji, przeszli na Plac Zamkowy gdzie mieli zarejestrowane kolejne zgromadzenie.

W 2018 Marsz Powstania Warszawskiego zorganizowało Stowarzyszenie Marsz Niepodległości. Przed Marszem przez cały dzień przed Pałacem Kultury swoje stoisko edukacyjne miało Stowarzyszenie Narodowy Pruszków. W Marszu szły rodziny z dziećmi, harcerze, narodowcy (z Ruchu Narodowego, Obozu Narodowo Radykalnego, Młodzieży Wszechpolskiej), sympatycy PiS, kibice, przedstawiciele organizacji patriotycznych z Łodzi i Gliwic. Na marszu byli księża, punki, skini, rekonstruktorzy, młodzi, seniorzy, całe wielopokoleniowe rodziny.

Po rozwiązaniu Marszu w 2018 roku i odczekaniu kilkudziesięciu minut, uczestnicy Marszu przeszli trasę do kolejnego zarejestrowanego zgromadzenia chodnikami, w asyście kilkuset funkcjonariuszy policji. Narodowcy nie dali się sprowokować ani policyjną blokadą na zlecenie PO, ani dwoma antypolskimi demonstracjami emerytów z groteskowej opozycji – wielka w tym zasługa Straży Marszu Niepodległości. Marsz chodnikami świadczył o tym, że odebrano Polakom kamienice, odebrano ulice, jeszcze mogą przemykać chodnikami, jak powstańcy kanałami. Ale pomimo lewackiego „No pasarán — nie przejdą” polscy patrioci przeszli jak antykomuniści i mogli zakrzyknąć „Hemos pasado — przeszliśmy”.

Marsz Powstania Warszawskiego w 2018 miała zatrzymać nie tylko blokada policyjna na zlecenie PO, ale i dwie antypolskie manifestacje emerytów z groteskowej opozycji. Podczas pierwszej ekstremiści lewicowi znani z agresji wobec PiS prezentowali transparent z widoczni swastykami – kiedy pretekstem do rozwiązania marszu był przekreślony sierp i młot, to swastyki nieprzekreślone politykom PO nie przeszkadzały. Na transparencie było obraźliwe porównanie archiwalne zdjęć nazistów z flagami ze swastyką, ze zdjęciem narodowców niosących flagę biało-czerwoną i flagę z krzyżem celtyckim (od lat lewica kłamie, że symbol ten miał być widoczny na mundurach Waffen SS – w rzeczywistości nic takiego nie miało miejsca, a krzyż celtycki, choć używany współcześnie przez nacjonalistów europejskich, jest od wieków symbolem katolickim). Uczestnicy marszu narodowców w 2018 nie dali się sprowokować i prócz słusznych wyrazów werbalnego oburzenia nie podjęli akcji bezpośredniej wobec antypolskiej pikiety.

Druga prowokacja emerytek z groteskowej opozycji wobec marszu w 2018 miała miejsce na Placu Zamkowym. Kilka weteranek walki z Polską i Polakami, w towarzystwie młodszej osoby (trudno było po wyglądzie stwierdzić jakiej płci) próbowało sprowokować antypolskimi okrzykami młodych polskich patriotów. Lewicowe ekstremistki, pomordowanych przez nazistowskiego i sowieckiego okupanta polskich bohaterów walczących między innymi w Powstaniu Warszawskim nazywały „zerami” a uczestników Marszu „faszystami”. Choć nikt zastosował przemocy fizycznej wobec podłych istot bluźniących pomordowanym polskim bohaterom, to nie da się ukryć, że pod adresem uczestników antypolskiej prowokacji padły słowa obelżywe. Nie ma w tym nic dziwnego, pewnie, gdyby osobnik o mentalności ekstremistów z opozycji pojawił się na Marszu Żywych i zaczął skandować antyżydowskie hasła, też zostałby przez Żydów zbluzgany.

Od kilku lat patriotyczne demonstracje narodowców (w rocznice Powstania Warszawskiego, wojny 1920 roku, w Dzień Niepodległości, ku czci żołnierzom wyklętym) są atakowane przez lewicowych bojówkarzy, rozwiązywane przez władze samorządowe z PO – za czasów PO były regularnie pacyfikowane przez policje. Wszystko przy aplauzie mediów i establishmentu odmawiającego praw obywatelskich narodowcom (których zdaniem lewicy i pseudo liberałów bić można, a nawet trzeba).