Patrioci i zdrajcy
- Krew przelana za ojczyznę jest jedna, krwi przelanej za ojczyznę nie wolno w żaden sposób dzielić i nie wolno w żaden sposób dzielić tych, którzy za ojczyznę polegli. Tak jak powiedziałem w dniu inauguracji mojej prezydentury, gdy obejmowałem zwierzchnictwo nad wojskiem polskim, stojąc przy Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie: czy szli ze Wschodu, czy z Zachodu, ci żołnierze szli po to, by Polska była wolna, o nią walczyli i za nią ginęli - powiedział w sobotę prezydent Andrzej Duda w Starych Łysogórkach w czasie uroczystości z okazji 72. rocznicy forsowania Odry przez 1. Armię Wojska Polskiego.
To bardzo mądre słowa. Cześć i szacunek należy się każdemu Polakowi, który walczył o niepodległość Rzeczypospolitej. Ci, którzy wstąpili do podległej Sowietom Gwardii i Armii Ludowej lub zasilili szeregi armii dowodzonej przez zdrajcę ojczyzny generała Zygmunta Berlinga mieli tylko jedno marzenie: aby Polska odzyskała suwerenność. Nie mieli świadomości, że ich dowódcami są ludzie całkowicie zaprzedani Kremlowi, realizujący nie rodzimą, lecz cudzą rację stanu. Oddawali życie i przelewali krew myśląc o wolnej, całej i niepodległej Polsce. Nie jest ich winą, że zostali niecnie wykorzystani i zdradzeni przez przełożonych.
Przypomina to mi głośną wypowiedź sowieckiego namiestnika w Warszawie generała Wojciecha Jaruzelskiego: „jeśli uznamy Kuklińskiego za bohatera, to znaczy że my wszyscy jesteśmy zdrajcami". Wyjątkowo przyznaję rację dyktatorowi stanu wojennego, ale z zastrzeżeniem, że przez „my wszyscy” należy rozumieć nie całość kadry oficerskiej Ludowego Wojska Polskiego, która była w większości bardzo patriotyczna i antysowiecka, a jedynie jego ścisłe kierownictwo całkowicie zaprzedane Moskwie i gotowe mordować rodaków w imię jej imperialnych interesów.
Tak, krwi przelanej za ojczyznę nie wolno w żaden sposób dzielić, ale trzeba umieć odróżnić tych, którzy naiwnie i prostodusznie szli do boju od cynicznych zdrajców haniebnie wykorzystujących dobre intencje podległych im rodaków.
Jerzy Bukowski