PiS jest niestety niewątpliwie partią bardziej socjalną niż Konfederacja, można więc zrozumieć dystans zwolenników wolnego runku do pomysłów PiS (który rozbudowuje zabezpieczenia socjalne dla ubogich w naszym kraju). Nie mniej totalnie irracjonalna jest sympatia niektórych wolnorynkowców dla Trzaskowskiego, którego osią świata jest Unia Europejska — twór lewicowy nie tylko w sferze obyczajowej, ale i gospodarczej. Zdecydowana większość szkodliwych przepisów i wysokich podatków w Polsce to normy narzucone Polakom przez biurokratów z Brukseli.

Co ważne gospodarczy model antyPiSowski to nie wolny rynek, tylko model Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, czyli rzeczywistość wysokich podatków, skomplikowanych przepisów i drastycznego pozbawienia ludności świadczeń socjalnych. Model szkodliwy, bo nie ma przeciwwskazań, by utrzymywać świadczenia socjalne i drastycznie obniżać podatki oraz likwidować szkodliwe przepisy (wraz z obniżką podatków rosą wpływy do budżetu i zmniejsza się liczba potrzebujących pomocy).

Bardziej lewicowa tożsamość kulturowa Trzaskowskiego (niż Dudy) jest czymś oczywistym. Lewica niewstydząca się swojej lewicowej tożsamości zapewnia jednak, że i w polityce społecznej Trzaskowski jest lewicowy i nie ma nic wspólnego z wolnym rynkiem bliskim Bosakowi i Konfederacji.

Z artykułu „Jaka polityka społeczna u kandydata Trzaskowskiego? Sprawdzamy” (autorstwa Rafała Bakalarczyka) opublikowanego na wspieranym przez Sorosa lewicowym portalu „Krytyka polityczna” można się dowiedzieć, że „to, co zaproponował Rafał Trzaskowski w programie Nowa Solidarność” jest zasadniczo „atrakcyjne dla wyborcy, któremu bliskie są wartości równościowych i solidarnych stosunków społecznych”.

Lewicowy publicysta podkreśla, że „wyraźnie równościowy [jest] charakter poszczególnych części programu [Trzaskowskiego] odnoszących się do spraw społecznych. Widać to szczególnie w dziale „Kobiety”: mowa w nim o wyrównywaniu statusu kobiet i mężczyzn w sferze obowiązków rodzinno-domowych, możliwości uczestnictwa na rynku pracy, a także w strukturach władzy”.

Jak przypomina lewica, Trzaskowski w swoim programie zawarł „tezy o przeciwdziałaniu przemocy i respektowaniu unijnych dyrektyw i międzynarodowych konwencji w tym zakresie. Treść tego rozdziału można odczytać jako deklarację kandydata w kwestii ogólnej wizji ładu społecznego. Wyraźnie bliżej jej do lewicowego czy centrolewicowego świata wartości i oczekiwań niż u prawicowych konkurentów: PiS, ale też Konfederacji”.

Warto przypomnieć, że popierane przez Trzaskowskiego konwencje rzekomo antyprzemocowe wprowadzają do przepisów koncepcje gender głoszące, że płeć nie jest faktem biologicznym, tylko konstruktem patriarchalno klerykalnym narzuconym, by zniewalać kobiety, konstruktem, który trzeba zwalczać wraz z jego wyznawcami, by przeciwdziałać „przemocy”.

Trzaskowski w swoim programie uszczęśliwił lewice zapowiedzią „wetowania projektów zaostrzających ustawodawstwo aborcyjne” (co warto podkreślić z racji na to, że Krzysztof Bosak zadeklarował jednoznacznie poparcie dla całkowitego zakazu in vitro) oraz „poparcie dla publicznego finansowania zapłodnienia in vitro”, czyli dlatego by podatnikom w podatkach odbierać ich pieniądze, a potem te pieniądze transferować do kieszeni zagranicznych korporacji by te mogły one bezkarnie truć kobiety hormonami i odpowiadać za częstsze występowanie chorób genetycznych u dzieci.

Wyborcy wolnorynkowej Konfederacji i Bosaka powinni pamiętać, że w programie Trzaskowskiego jest „mowa o rozwijaniu opieki żłobkowej, utrzymaniu świadczenia 500+, o finansowaniu in vitro czy wspieraniu tanich mieszkań na wynajem”. Zdaniem lewicy „tu znów widzimy różnicę między priorytetami obydwu kandydatów: w podpisanej przez prezydenta Dudę Karcie Rodziny nie ma o żłobkach expressis verbis ani słowa”, gdy „proponowane przez Trzaskowskiego podniesienie nakładów na program Maluch+ (z którego od lat dofinansowane jest powstawanie i prowadzenie żłobków przez samorządy i nie tylko) to wyjście poza ogólnikowe hasła”.

Żłobki to stały element programów lewicy, której zależy na tym, by dzieci miały jak najmniejszy kontakt z matkami, i od razu od urodzenia były warunkowane przez biurokrację państwową w jej instytucjach tak jak w kibucach. Poprzez żłobki lewica chce zniszczyć instytucje rodziny, która jest jedną z barier dla rozszerzania lewicowej tyrani.

Program 500+ często krytykowany jest przez duchowych spadkobierców Korwina — powinni oni więc wiedzieć, że „w programie [Trzaskowskiego] pada też zapowiedź wetowania ustaw naruszających status quo Rodziny 500+”. Zdaniem lewicy „paradoksalnie łatwiej byłoby coś w tym programie zmienić prezydentowi Dudzie niż liberalnemu kandydatowi na prezydenta”. Co ciekawe zdaniem lewicowców program 500+ „skonstruowany jest [...] w sposób średnio efektywny z punktu widzenia celów socjalnych i mało efektywny z punktu widzenia celów demograficznych” - takie stanowisko lewicy nie dziwi, program dla lewicy jest zły, bo lewica chce, by o wszystkim decydowali biurokraci tresujący potrzebujących świadczeniami według swego uznania, a w 500+ takiej władzy biurokraci nie mają, ludzie dostają kasę i sami, co strasznie bulwersuje lewice, niezależnie od biurokratów, decydują, na co ją wydać – dla lewicy ludzie to kretyni, których dla ich dobra trzeba trzymać za ryj.

Warto by wyborcy Bosaka i Konfederacji tak krytyczni wobec świadczeń socjalnych wiedzieli, że Rafał Trzaskowski będzie „postulował zwiększenie wsparcia w dostępie do usług medycznych, rehabilitacyjnych i w edukacji oraz utrzymanie świadczenia w przypadku podejmowania pracy przez opiekuna (najczęściej matkę)”.

Lewicowy publicysta przypomina również, że „w programie Trzaskowskiego obecne są rozdziały odnoszące się i do problemów osób młodych, i starszych. Wobec tych pierwszych zapowiadane jest m.in. przywrócenie programu Mieszkanie dla Młodych oraz sprawniejsze docieranie do ludzi młodych z ofertami pracy za pośrednictwem mobilnych służb zatrudnienia. Poruszone są także spadające na młodych ludzi trudności związane z pandemią czy wyzwaniami klimatycznymi”.

Jak informuje lewicowy publicysta „Trzaskowski zastrzega wprawdzie, że zawetuje wszelkie próby podniesienia wieku emerytalnego, zaznacza przy tym jednak konieczność wspierania jak najdłuższego pozostawania na rynku pracy przez osoby starsze”. Co ciekawe pomysł aktywizacji zawodowej osób starszych podoba się lewicy i zdaniem lewicowego publicysty pomysły Trzaskowskiego „to słuszny i potrzebny kierunek działań publicznych, bo mamy na tym polu wiele do zrobienia. Nadal pozostajemy bowiem społeczeństwem, w którym długość ścieżki zawodowej w cyklu życia jest jedną z najkrótszych pośród krajów europejskich”.

Lewica zadowolona jest z tego, że Trzaskowski zapowiada, że będzie promował „programy co-housingowe ze wsparciem pielęgniarki środowiskowej jako alternatywy dla domów pomocy społecznej. Takie programy zapewniają niezależność własnego mieszkania, gwarantując jednocześnie opiekę i zapobiegając samotności”. Jak przypomina lewicowy publicysta co-housing to „kompleksy mieszkaniowe dla wielu osób starszych z łatwym dostępem do różnych usług społeczno-medycznych”.

Trzaskowski, zabiegając o głosy emerytów, zapowiada, że będzie „dążył do zmiany ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, tak aby wprowadzić obowiązek zmiany miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, żeby infrastruktura miejska odpowiadała potrzebom osób starszych”.

Lewica podkreśla, że w programie Trzaskowskiego jest mowa „o seniorach nie tylko jako odbiorcach świadczeń, głównie emerytalnych, lecz także jako osobach z wielorakim potencjałem i ważnej grupie z punktu widzenia tzw. srebrnej gospodarki. To wyraźne przesunięcie akcentów względem tego, jak pojmowana jest tematyka senioralna w prezydenckiej Karcie Rodziny, gdzie pisze się o osobach starszych głównie w kontekście „trzynastki”, obniżonego wieku emerytalnego czy wspieraniu roli dziadków/babć”.

Według lewicy „u Trzaskowskiego widać znacznie silniejszy nacisk na rozmaite usługi czy mechanizmy wyrównywania szans i obowiązków między przedstawicielami obydwu płci, ale też grup o różnym statusie. Jednocześnie przeniesieniu akcentów z transferów na usługi nie towarzyszy negacja tych pierwszych. O polityce społecznej myśli się tu prorozwojowo, a o grupach, do których jest kierowana, w kategoriach ich potencjału społecznego, który warto odblokować i wspierać”.

Tęczowa rewolucja popiera zaś Trzaskowskiego, bo w jego programie „nie zetkniemy się [...] z wykluczającą mniejszościowe grupy retoryką, której pełna jest Karta Rodziny wobec mniejszości seksualnych. Plusem jest również, że autorom programu udało się uniknąć pokusy przelicytowywania rządzących w hojności obietnic i spektakularności zapowiadanych programów socjalnych”.

Czerwony certyfikat koszerności, jaki Trzaskowski dostał od lewicy, powinien uświadomić zwolennikom Konfederacji i Bosaka, że wolnorynkowiec, który chce zachować ideową cnotę, nie może głosować na Trzaskowskiego. Wolnorynkowcy powinni sobie też uświadomić, że są gorsze rzeczy niż PiS i, że warto czasami wybrać mniejsze zło.

 

Jan Bodakowski