Co jest gorsze – druga fala zachorowań, czy załamanie gospodarki? Takie pytanie zadał niemiecki dziennik „Westfalen-Blatt”. Jak czytamy, zdaniem gazety: „Nie ma jednej poprawnej odpowiedzi. Ale nie możemy na dłuższą metę tkwić w bezruchu, bez znacznego wzrostu kryzysu i biedy”.

Dodano także, że:

[…] rośnie presja opracowania koncepcji, które przez dłuższy, ba, długi czas czynią życie z wirusem znośniejszym. Kanclerz Niemiec Angela Merkel (CDU) powinna działać jako siła napędowa tego procesu”.

W Niemczech wprowadzany jest kolejny etap powrotu do normalności. Niemieckie gazety piszą jednak, że dla wielu dzieje się to zdecydowanie zbyt wolno.

Bawarska „Frankenpost” pisze między innymi o tym, że od czasu zakończenia II wojny światowej nie było jeszcze sytuacji, w której uchylono tak wiele praw podstawowych, jak prawo do zgromadzeń, swobody poruszania się, czy wykonywania zawodu i praktykowania religii.

Krytyczny jest również dziennik „Westfaelische Nachrichten”, w którym podkreślono, że członkowie berlińskiego sztabu kryzysowego, którzy ciągle się wahają i zwlekają z decyzjami, nie są zagrożeni utratą pracy czy biedą. Dodano, że teraz można natychmiast zareagować w razie regionalnego wybuchu epidemii, wobec czego:

[…] ten ogólnokrajowy głęboki sen musi wreszcie się skończyć”.

dam/dw.com.pl,Fronda.pl