W Platformie Obywatelskiej narasta złość na marszałka Senatu. Tomasz Grodzki szkodzi partii, a sympatią do niego nie pała Donald Tusk. Mimo to „doktryna Neumanna” zostanie zrealizowana. Partia będzie bronić swojego polityka, bo odwołanie go z funkcji marszałka byłoby zbyt dużą porażką. Po wyborach jednak pozycja prof. Grodzkiego znacznie się zmieni.
Wczoraj senatorowie Prawa i Sprawiedliwości złożyli wniosek o odwołanie marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego. Jak zachowają się teraz politycy Platformy Obywatelskiej? O nastrojach w partii pisze na łamach „Wprost” Eliza Olczyk.
Marszałek Grodzki jest dla swoich partyjnych kolegów coraz bardziej niewygodny. Senat od ponad roku nie rozpatrzył wniosku prokuratury, która chce mu postawić zarzuty w związku z tzw. aferą kopertową. Marszałek nie chce jednak dobrowolnie zrzec się immunitetu, a Senat powołuje się na „wady formalne” we wniosku.
Niedawno polityków Platformy Obywatelskiej rozzłościła podróż Grodzkiego na Florydę. Tuż przed rozpoczęciem wojny na Ukrainie, kiedy wszyscy skupiali się na zagrożeniu ze Wschodu, marszałek zorganizował delegację do słonecznego Miami. Teraz polityk postanowił jednak zainteresować się Ukrainą i w wystąpieniu skierowanym do Rady Najwyższej Ukrainy oskarżył Polskę o wspieranie reżimu Putina. Jego wystąpienie krytykował m.in. Rafał Trzaskowski i Bronisław Komorowski. Występ marszałka miał też poważnie rozzłościć Donalda Tuska.
- „Donald Tusk najchętniej by się go pozbył z tego stanowiska. Wolałby kogoś, kto z nim konsultuje swoje pomysły, a Grodzki swojego wystąpienia nie skonsultował. Dlatego jestem pewien, że po wyborach parlamentarnych, jeżeli opozycja je wygra, to Grodzki nie dostanie już stanowiska marszałka Senatu. Tusk odda je komuś innemu albo w ogóle przehandluje innemu opozycyjnemu ugrupowaniu”
- przekonuje informator „Wprost” z opozycji.
Do końca kadencji Platforma się jednak marszałka nie pozbędzie.
- „Odwołanie Grodzkiego ze stanowiska to byłaby jednak porażką, a na to Tusk nie może sobie pozwolić”
- wskazuje polityk Koalicji Obywatelskiej.
Politycy Platformy nie ukrywają jednak, że swoimi wystąpieniami Grodzki zraża „rozsądnych ludzi”.
kak/Wprost.pl