W wywiadzie dla „Gazety Polskiej Codziennie” prezes PiS Jarosław Kaczyński skomentował obserwowane dziś, coraz silniejsze dążenia do federalizacji Unii Europejskiej. Wicepremier wskazał, że plan budowy federalnej UE realizują Niemcy, wspierane w tym przez unijne instytucje.

Umowa koalicyjna nowego rządu w Niemczech zakłada dążenie do federalizacji Unii Europejskiej, czyli stworzenia jednego superpaństwa. Chodzi o odebranie władzy państwom członkowskim i przekazanie jej unijnym instytucjom. W umowie koalicyjnej niemieckich partii zaznaczono przy tym, że Niemcy, będąc najsilniejszym państwem UE, powinny odegrać kluczową rolę w tym procesie.

Do tych otwarcie przedstawianych przez rząd Olafa Scholza planów odniósł się w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie” lider Zjednoczonej Prawicy. Wskazał, że niemiecki rząd dąży do stworzenia zarządzanej przez Berlin federacji, a więc tym samym również „podporządkowania nas sobie i odebrania Polakom prawa do samostanowienia”.

- „Jeśli byśmy się jako Polacy zgodzili na takie współczesne poddaństwo, bylibyśmy na różne sposoby degradowani. A szaleństwo transformacji energetycznej bez liczenia się z kosztami ekonomicznymi i społecznymi doprowadziłoby w ciągu dekady polskie rodziny do ubóstwa. Tak naprawdę by było – akceptacja wszystkich unijnych pomysłów w tym zakresie oznaczałaby, że nasi obywatele byliby za kilka lat biedniejsi, niż są teraz”

- podkreślił Jarosław Kaczyński.

Wicepremier odniósł się również do głośnego orzeczenia TSUE ws. Rumunii, w którym sędziowie z Luksemburga stwierdzili, że sędziowie państw członkowskich nie mogą odpowiadać dyscyplinarnie za niestosowanie się do orzeczeń trybunałów konstytucyjnych. Jarosław Kaczyński wskazuje, że w ten sposób budowany jest system, w którym wymiar sprawiedliwości zostanie wyłączony spod zwierzchności władzy państwowej.

- „To jedne z kluczowych elementów budowania federalnej UE pod przewodnictwem Berlina. TSUE odgrywa w tym działaniu oczywistą rolę – ma po prostu dawać pseudoprawne alibi na tego typu pozatraktatowe uzurpacje. Staramy się budować front przeciw takim działaniom”

- wskazał.

Zauważył, że są kraje, które „nie pałają entuzjazmem wobec perspektywy budowania na bazie UE IV Rzeszy Niemieckiej”. Zaznaczył, że użyte przez niego określenie nie jest niczym nagannym i w żaden sposób nie ma nawiązywać do III Rzeszy. Nawiązuje do I Rzeszy, obrazując kierunek zmian, do jakich dąży dziś Berlin.

kak/PAP