Że LGBT to ideologia agresywna, wykluczająca inaczej myślących, stosująca przymus, dążąca do cenzury i narzucenia jedynie słusznych poglądów, wiadomo od dawna. Kto nie z nami, ten przeciw nam i przeciw postępowi! Ostatnie wydarzenia, związane choćby z dyskusjami wokół ekscesów aktywistów LGBT w Warszawie, jak też sprawa tego, co dzieje się m.in. wokół "Geja Przeciw Światu" - Waldemara Krysiaka czy, również zdeklarowango homoseksualisty i autora  filmów na youtube, Michała Jakuboskiego, pozwalają jednak przyjrzeć się jeszcze jednemu obliczu tego zjawiska. Postawa, jaką ideolodzy LGBT prezentują wobec osób, które homoseksualizm deklarują, a które równocześnie z tą ideologią nie chcą się utożsamiać, wskazuje dość czytelnie, z jakim charakterem poglądów i działań mamy tutaj do czynienia. Warto prześledzić też, jak wygląda w tym wypadku strategia działania, charakterystyczna dla ruchów totalitarnych, niekiedy przypominająca działania sekty. Aktywiści LGBT, nie tolerujący nieprawomyślnych gejów, niepodzielających tej ideologii, potrafią ich ośmieszać, zaszczuwać, osaczać, szantażować kompromatami, imputować problemy psychiczne, a nawet... oskarżać homoseksualistę o homofobię. Część, szczególnie tej czarnej roboty, z bluzgami, groźbami, czy życzeniem śmierci, wykonują internetowi hejterzy. Miękki atak i dyskredytowanie niepoprawnych homoseksualistów, nie pasujących do sztywnych schematów LGBT, ma jednak również miejsce w lewicujących, głoszących tolerancję i postęp mediach, chcących uchodzić za prezentujące głos elit.

 

Ironizowanie, ośmieszanie, rechot

Gdy Andrzej Duda zaprosił Waldemara Krysiaka, "Geja przeciwko światu" (zaprosił wówczas również działacza LGBT, Barta Staszewskiego) do pałacu prezydenckiego, lewicujące media starały się zdyskredytować Krysiaka jako prawicowca.

 "Duda ściągnie na spotkanie prawicowego blogera-geja, który szerzy mit o "ideologii LGBT"? Farsa." - pisała Gazeta Wyborcza. No bo jak jakikolwiek gej może szerzyć mity o jakiejś "ideologii LGBT", skoro, jak autorytatywnie stwierdza Wyborcza, takiej ideologii nie ma. No więc: ha, ha, ha!!! A skoro takie nieprawomyślne poglądy głosi, to musi być ani chybi "prawicowcem". Z kolei lansujące ideologię LGBT stowarzyszenie o bałamutnej nazwie "Miłość nie wyklucza" sugerowało wprost, jakoby pomiędzy prezydentem a jego gościem istnieć miała identyczność poglądów. Uderzając w Dudę, uderzano w Krysiaka. Dwa w jednym!

 "Udział takiej osoby w spotkaniu poświęconym rzekomo sytuacji osób LGBT+ będzie kompromitacją Andrzeja Dudy i dowodem na to, że zależy mu na dialogu tylko pod warunkiem, że rozmówcy podzielają i upowszechniają jego poglądy." - napisano w oświadczeniu stowarzyszenia przedrukowanym przez GW. W ślad za kampanią dyskredytacji poszła z internecie fala hejtu i dezinformacji.  Na marginesie warto dodać, że sam Kysiak o rozmowie z prezydentem mówił: "Nie zgadzaliśmy się prawdopodobnie w takiej samej liczbie punktów, w ilu się zgadzaliśmy."

 

Towarzysze z Czerskiej i okarżenie o ... prawicowe odchylenie

Przeglądając lewicujące media z ostatnich kilkunastu miesięcy można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia wręcz z kampanią na rzecz przyklejenia nierawomyślnym homoseksualistom łatki "prawicowców" a nawet "ultraprawicowców". Tego rodzaju metody dyskredytacji w pewnej mierze budzą rozbawienie także samych zainteresowanych, jednak musimy pamiętać, że przecież samo słowo "prawica" funkcjonuje w kręgach bliskich Gazety Wyborczej jako obelga. To coś jak dla komunistów "wróg ludu". Ale jaczejka z Czerskiej idzie w zaparte i z powodu nie niepodzielania określonych poglądów zapisuje Krysiaka wręcz do "ultraprawicy". Sam "Gej przeciwko światu" tak mówił niedawno na ten temat dla portalu Wpolityce.pl:

"Zaczynam powątpiewać w to, czy dziennikarze „Gazety Wyborczej” znają język polski. Może nie wiedzą czym jest „ultraprawica”. Bliżej mi do centrum niż do jakiejkolwiek skrajności. (...) Lewa strona jakiś czas temu odpłynęła bardzo na lewo i wszyscy, którzy się z tą bardzo skrajną lewicą nie zgadzają są nazywani faszystami, wrogami mniejszości, mniejszości seksualnych, etnicznych. Tego rodzaju ataki spotykają też mnie." 

 

Nie ma prawdy poza lewicą, a LGBT jest jej prorokiem

Opowieści o LGBT jako jakiejś społeczności, mieszczącej w sobie wszystkich homoseksualistów brzmią jak komunistyczna opowieść o sojuszu robotniczo-chłopskim. Ideologom LGBT nie wystarczą roszczenia do reprezentowania rzekomej "społeczności LGBT", a więc wyimaginowanego sojuszu gejów, lesbijek, biseksualistów etc., do którego chcieliby właczyć wszystkich homoseksualistów. Takie rozpinanie tęczowego parasola nie wystarcza. Zmuszają homoseksualistów do przyjęcia określonych poglądów. Każdy "nieheteronoratywny", w myśl ideologii LGBT - rzekomo nieistniejącej według jej zwolenników - musi spełniać określony standard, także polityczny, poza który wyjść nie można. Stąd, charakterystyczne dla ideologii totalitarnych, tropienie wrogich elementów i domniemanych zdrajców w (domniemanych!) własnych szeregach. Aktywiści LGBT przyznając sobie mandat do reprezentowania wszystkich homoseksualistów posuwają się nawet do stwierdzenia, że jeżeli ktoś nie ma poglądów lewicowych, nie może w ogóle niczego w imieniu homoseksualistów wypowiedzieć. W skrajniejszej wersji, nie ma prawa wypowiadać się w niczyim imieniu. Innymi słowy: nie ma prawdy poza lewicą, a LGBT jest jej prorokiem.

 

O tym kto jest gejem decyduje LGBT

„Jeśli ideologia LGBT nie istnieje, to czemu nie mogę mieć jako gej własnego zdania na temat bycia gejem? Czemu, gdy wyrażę własną opinię, dowiaduję się, że jestem zdrajcą? Zdrajcą czego? I co, jak nie ideologia, jednoczy aktywistów LGBT?” - zapytuje Waldemar Krysiak.

Ideolodzy LGBT idą nawet dalej. Skoro gej jest przeciw ideologii LGBT, to być może wcale nie jest gejem. Nieprawomyślni geje słyszą zatem nieraz, że są "zakamuflowanymi heterykami". Warto wspomnieć w tym kontekście także sprawę Petera Thiela z USA, przedsiębiorcy, jednego z przysłowiowych "najbogatszych gejów świata", będącego przy tym zwolennikiem Donalda Trumpa. Lewica postanowiła odmówiła odmówić mu... prawa do nazywania się gejem.

 "Gdy lewakom w USA nie podobało się co mówi Peter Thiel, to powstała koncepcja wedle której on tożsamościowo nie jest gejem tylko „mężczyzną, który sypia z innymi mężczyznami.”" - pisał na ten temat Maciej Kożuszek, dziennikarz „Gazety Polskiej”. Przepiękne! Skoro popierasz Trumpa, to nie zasłużyłeś na miano geja.

 

Hejt, obelgi, groźby

Standardowe reakcje wobec niepokornego geja, który jednak chciałby się wyindywidualizować z rozentuzjazmowanego towarzystwa LGBT, to obelgi i groźby. Takowe posypały się m.in. po spotkaniu Krysiaka z prezydentem.

„Aktywiści walczący o miłość i tolerancję nazywają mnie sku*****em, pe*****m. Życzą mi śmierci. Na moim prywatnym Instagramie nieznane mi osoby wyzywają mnie i moich przyjaciół. (...) Wiedziałem, że każda próba wyrwania się jako gej spod tęczowej narracji spotka się z brutalną próbą uciszenia, ale nie spodziewałem się starcia z aż tak podłym zachowaniem.”

Inny, zdeklarowany homoseksualista, Michał Jakuboski, mieszkający od paru lat w Wielkiej Brytanii, od jakiegoś czasu systematycznie przedstawia prawdziwe oblicze ideologii LGBT oraz hipokryzję aktywistów. Odpowiedź z ich strony jest standardowa: fala hejtu, wyzwisk i gróźb karalnych, oskarżenie o homofobię, życzenie śmierci. W ostatnim filmiku pt "Jestem agendą nazioli fałszywym gejem i homofobem" Jakuboski w jednym ze swoich filmików na serwisie youtube mówi :

"Jak prześledziłem komentarze, to zauważyłem jedną rzecz: 100 proc. nienawiści i hejtu wobec tego, co nagrałem, wyrażanego w ordynarny sposób, pochodzi od osób, które same siebie określają jako przedstawicieli LGBT. Dziwne? Nie. Dla mnie nie. (...) Takich homoseksualistów jak ja, jest zdecydowana większość, tylko boją się odezwać."

 

Osaczanie i wykluczanie

Krysiak sam deklarował się kiedyś jako zwolennik LGBT. Gdy od tego rodzaju haseł się odciął, jego doświadczenia z aktywistami LGBT przypominają przejścia kogoś, kto postanowił wyrwać się z sekty. Po swoim spotkaniu z Andrzejem Dudą, "Gej przeciwko światu" pisał:

 "moi znajomi i przyjaciele zaczęli dostawać dziwne wiadomości: jak śmiesz się z nim (mną) zadawać, fuj, tfu, co za wstyd itd. Niektórzy zerwali z nimi kontakt, bo byłem na ich zdjęciach."

Co ciekawe, jak dodawał, taki sekciarski ostracyzm dotyczył nawet miejsc, w których sam zainteresowany bywał:

"bar, do którego lata temu często chodziłem, zaczął dostawać wiadomości z pogróżkami. Wysyłała je jakaś mi nieznana osoba transseksualna. M., barman, mówił mi potem, że miał z tego sporo beki."

 

Wiemy o tobie rzeczy "o których nie chcesz aby prawica się dowiedziała"

Jak na typowych bojowników rewolucji i spadkobierców marksizmu przystało, aktywiści LGBT sięgają po broń, jaką jest kompromat. Jeżeli w przypadku nieprawomyślnego a zarazem zdeklarowanego geja kompromatem ma być ujawnienie czy wręcz zmontowanie jakiejś historii upubliczniającej pikantne szczegóły z życia seksualnego, to śmieje się z tego nie tylko sam zainteresowany, ale i komentatorzy jego fanpage'a.

"T., mojemu eksowi (którego nadal bardzo lubię) została złożona oferta: miał opowiedzieć (albo wymyślić?) jakieś brudne historyjki o mnie. Składającym ofertę był pewien znany mi i wielu innym polski aktywista LGBT. Eks podziękował."

Jesienią ubiegłego roku na portalu Natemat.pl związanym z osobą Tomasza Lisa, w tonie sensacyjno skandalizującym pisano o zmianie poglądów Krysiaka, przypominając mu wcześniejszy obyczajowy libertynizm, opisując jego erotyczny taniec na scenie na jednej z gejowskich imprez oraz sugerując zamiłowanie do seksualnych orgii. Interesujące zresztą, iż równocześnie zarzut czyni się Krysiakowi także z samego faktu zmiany. Mozna odnieść wrazenie, iż to, że Krysiak zmienił swoj tryb życia na mniej hulaszczy, również ma jakoby go kompromitować. Tak źle i tak niedobrze! W ostatnich dniach, kiedy to Krysiak wraz z Tygodnikiem Solidarność ujawnił bulwersującą sprawę nielegalnego handlu hormonami, którego organizatorzy oferowali 13-14 latkom zmianę płci, w odpowiedzi znów pojawił się w internecie wątek kompromatu. Krysiak z jednej z takich wypowiedzi zrobił screen, gdzie możemy przeczytać:

"jescze chce ci powiedziec o czyms co powinienes miec na uwadze. chcialam ci powiedziec że znam jednego geja który miał z tobą kiedyś bliski kontakt. wie o tobie rzeczy o których nie chcesz aby prawica się dowiedziała. pozdro"

Swoją drogą interesujące są te, pojawiające się wśród gróźb motywy, skądinąd, rozbawiające, w których mityczna "prawica" staje się ucieleśnieniem fobii i urasta do jakiegoś żarłocznego monstrum.

 

Skoro gej walczy przeciw LGBT, to pewnie coś z nim psychicznie nie tak...

O tym, jakim problemem dla postępowych środowisk stał się homoseksualista wyłamujący się ze sztywnych ram LGBT, świadczą także próby wyjaśnienia czytelnikowi całej sprawy przy pomocy dośc topornego psychologizowania: skoro gej jest przeciw LGBT, to pewnie coś z nim jest nie tak. W przywoływanym już portalu Natemat.pl przytoczono m.in. wypowiedź anonimowego Kamila, w której sugeruje on, że Krysiak szuka akceptacji, gdyż nie radzi sobie ze sobą. "Na siłę szuka akceptacji i atencji. (...) Ciężko mi tu orzec na ile są to obliczone działania, a na ile miotanie się człowieka, który nie radzi sobie ze sobą" – miał opowiadać portalowi ów Kamil. A żeby było rechotu więcej, pojawiło się porównanie Krysiaka do posłanki Krystyny Pawłowicz, co w świecie antypisa jest chyba obelgą jedną z najgorszych. Ten motyw dyskredytowania przeciwnika przez przypisywanie mu problemów psychicznych pachnie wręcz Chruszczowem, według którego u ludzi walczących z komunizmem "bez wątpienia stan psychiczny nie jest w normie”. Jeżeli ktoś uważa, że skojarzenia LGBT z najgorszymi systemami totalitaryzmi są nie na miejscu, to przypomnę jedynie o holenderskim pomyśle sprzed kilku lat, aby osoby skrajnie niechętne gejom i lesbijkom przesiedlać do "wiosek dla szumowin", jakimi byłyby doglądane przez policję kontenerowe osiedla na peryferiach. Tak czy inaczej, jak widać, nad krytycznym wobec LGBT gejem, lewicujące media przejść do porządku nie mogą. Jeżeli nie problemy, to pewnie co innego. Inny, przywoływany przez cytowany portal autorytet, Grzegorz Miecznikowski, specjalista od marketingu, stwierdził znowu, że kariera Krysiaka to być może efekt serii przemyślanych zabiegów socjotechnicznych.

 

Oskarżyć geja o... homofobię

We wspomnianym materiale Natemat.pl padł wreszcie zarzut, w języku ideologa LGBT chyba zapewne najmocniejszy, dla normalnego człowieka skądinąd najbardziej rozbawiający. Geja oskarżono o ... homofobię! Dowiemy się też, że jego fanpage został czasowo usunięty z Facebooka za... transfobię. Takie zarzuty to w lewicowym świecie zbrodnia, za którą należy się co najmniej śmierć cywilna. Jednak oskarżenia nieprawomyślnego geja o homofobię nie są niczym nadzwyczajnym. Doświadcza tego także cytowany tutaj Jakuboski, który w jednym z ostatnich filmów na youtube mówi:

(...) Jestem nazywany homofobem, faszystą i mówią, że się sprzedałem naziolom. (...) To jest szaleństwo. Orwell to jest pikuś przy tym, co się teraz dzieje. Otwórzcie oczy."

 

Oby pobili cię naziole!

„Gdyby to, co ja powiedziałem, mówił heteroseksualista, to w ogóle nie byłoby rozmowy. Kampania Przeciw Homofobii by tu wkroczyła. I prokuratura, i wszystko. Za mowę nienawiści. Ale mówi to gej, więc nie ma się z tym jak inaczej rozprawić, jak tylko go zastraszyć, zwyzywać, sponiewierać, zdeptać, zdeprecjonować” – mówi Jakuboski. Nie tylko krytykował ubiegłoroczny marsz LGBT w Białymstoku, ale zdemaskował rzekome pobicie jednego z uczestników marszu, które okazało się inscenizacją. Jak ujawnił Jakuboski, cała ustawka dokonana została zresztą przez dobrych znajomych, którzy odegrali role napastników i ofiary. To doprowadziło działaczy LGBT do wściekłości. Skądinąd wystarczy przejrzeć komentarze pod filmikami Jakuboskiego, aby zobaczyć, że szereg pozytywnych głosów otrzymuje on nie tylko od zdeklarowanych homoseksualistów krytycznych wobec LGBT, ale także od ludzi dalekich w poglądach od niego samego:

„Wielu z was mi życzy, żeby został pobity przez nazioli. A wielu z tych nazioli pisze do mnie, że mogę spokojnie przyjechać do Białegostoku i nic mi się nie stanie. Mało tego, zabiorą mnie na wódkę, piwo, zaproszą do siebie do domu. Czemu naziole tak do mnie piszą, a moi niby „bracia ideologiczni”, homoseksualiści, rzucają we mnie mięsem i wirtualnymi petardami?”

Na ewidentny totalitaryzm ideologii LGBT zwracają uwagę na Facebooku także inny zdeklarowani homoksualiści.

"Jestem gejem i nie popieram aktywistów LGBT (...). Aktywiści mówią podobno w interesie społeczności, czego ja nie czuję, bo jeśli im nie przyklaskujesz, to stajesz się ich wrogiem. (...) Nie zgadzać się? Niby mogę, ale zostanę zwyzywany obelgami, niby mogę ale po cichu, chyba że jakimś cudem zacznę być medialny - ale wtedy będę kozłem ofiarnym." - pisze z kolei na Facebooku inny homoseksualista, Dawid.

 

"Nowy wspaniały świat" w praktyce: preferencyjne mieszkania dla gejów, ale tylko prawomyślnych

O tym jak wygląda w rzeczywistości świat wymarzony przez lewicowych aktywistów, można przekonać się z doświadczeń Jakuboskiego. Zdeklarowany acz nieprawomyślny zdaniem ideologów LGBT gej mieszka w Wielkiej Brytanii. W ubiegłym roku, po opublikowaniu na serwisie youtube filmu, w którym demaskował fałsz ideologów LGBT, wyrzucony został z mieszkania, które wcześniej wynajmował przez kilak lat na preferencyjnych warunkach w ramach brytyjskiego systemu wspierania mniejszości seksualnych. Choć Jakuboski spełniał wszystkie warunki i opłacał regularnie czynsz, po swojej jawnej krytyce pod adresem LGBT, musiał wynieść się z lokalu. To dość jaskrawy przykład, pokazujący, że mityczna "tolerancja" zależy od poglądów osoby która ma być "tolerowana". Choć więc jako przedstawiciel mniejszości seksualnej teoretycznie mógł liczyć na przywileje, został ich pozbawiony, gdy zdystansował się wobec oczekiwanego wobec niego zestawu poglądów.

Tomasz Poller