Z niepokojem czytam, że w Ruch Narodowy włączył się Niklot, antychrześcijańska formacja, która wprost szerzy pogaństwo i wiarę w bożki. To stoi w sprzeczności z deklaracjami o chrześcijańskim charakterze Ruchu Narodowego. Dlaczego wpuszczacie kogoś takiego w swoje szeregi?
Po pierwsze, Niklot nie jest żadnym związkiem religijnym i jako taki nie zajmuje się szerzeniem takiej czy innej religii. Jak sama ich nazwa mówi – są stowarzyszeniem „na rzecz tradycji i kultury”. To po pierwsze. Po drugie – rzeczywiście, odwołuje się przede wszystkim do przedchrześcijańskiej tożsamości plemion słowiańskich, które, ochrzczone, stworzyły później naród polski. Po trzecie, jako warunek współpracy postawiliśmy brak antykatolickiej propagandy, bo Ruch Narodowy nie jest ruchem kościelnym, ale naród polski jest narodem katolickim i ruch, który jest narodowym przyjmuje Katolicką Naukę Społeczną jako jeden ze swoich podstawowych wyznaczników. Po piąte – odsyłam do Deklaracji Ideowej Ruchu Narodowego, gdyby ktoś miał jakiekolwiek wątpliwości co do naszych pryncypiów.
Po owocach ich poznacie?
Tak. Choć nie są katolikami, to sądzę, że reprezentują pewne pozytywne pierwiastki bieguna tożsamościowego. Szczerze powiedziawszy – często wolę rozmawiać z zewnętrznym wobec mojej wiary, ale pryncypialnym ideowo nie-katolikiem niż z wieloma zlewaczałymi katolikami, którzy idą na wszelkie kompromisy z demoliberalizmem. Bądźmy gorący albo zimni; dzisiejszemu Kościołowi nie zagraża Niklot, ale wewnętrzny rozkład odbywający się pod hasłem „pogodzenia się z tym światem”. Zagraża „letniość”, o której z taką pogardą czytamy w Piśmie Świętym.
Na kongresie z mównicy wybrzmiał bardzo negatywny stosunek do muzułmanów. Czy nie jest to wywoływanie populistycznie nieco sztucznego problemu, że oni dziś zagrażają Polakom?
Kto nie widzi problemu, ten nie widzi. Wahabickie organizacje już działają w Polsce, m.in. przy nowym meczecie, choć to nie jest zjawisko masowe w Polsce.
Nie mamy z ich strony zagrożenia.
Nie, ale też 15 lat temu nie czuliśmy wpływu na nasze życie środowisk homoseksualnych i co z tego? A w tym roku byliśmy już o krok od legalizacji związków partnerskich. Bardzo wyraźnie mówiłem na kongresie: nie – dla dzielnic arabskich, nie – dla milionów emigrantów muzułmańskich. Nie mówiłem tego w kontekście obecnym. To może się dziać za 15 lat, gdy Europa Zachodnia zacznie wychodzić powoli z kryzysu, o wiele dłużej niż my i poziomy życia zaczną się wyrównywać. To jest zagrożenie. Nie możemy sobie pozwolić na taką politykę emigracyjną, jaka była w Europie Zachodniej przez ostatnie 30-40 lat. Po prostu nie wolno wpuszczać setek tysięcy muzułmanów i już. Takie jest nasze stanowisko. Stawiamy sobie za cel długi marsz i patrzymy na wiele spraw w dłuższej perspektywie.
Pytany przeze mnie o Ruch Narodowy poseł Antoni Macierewicz powiedział, że „na razie mamy do czynienia z etapem różnych gier politycznych, a nie pracy formacyjnej nad Ruchem Narodowym. Taką pracę wykonuje w jakimś zakresie Marek Jurek”. Co pan o tym sądzi?
Marek Jurek, z całym szacunkiem, być może prezentuje pewne wątki idei narodowej w swojej myśli politycznej, ale to z pewnością nie jest polityk narodowy, on jest typowym konserwatystą. Jest pryncypialny jeśli chodzi o wiele spraw. Nie stworzył jednak żadnego ruchu politycznego. Jego powrót do PiS to nie był przecież sukces jego projektu politycznego, ale porażka. Nie stworzył więc żadnej siły społecznej czy politycznej, choć ma pewien autorytet w środowiskach katolickich. To wszystko. Dziś środowiska katolickie nie mają swojej podmiotowości na scenie społecznej i politycznej. Obawiam się, że sobotni zjazd organizowany przez PiS na Jasnej Górze tylko potwierdzi ten brak podmiotowości. Powtarzam to od lat, że biorąc pod uwagę liczbę katolików w Polsce, gdy działacze katoliccy zasilają różne partie jak PiS czy PO, to zamiast być lobbystami w nich sprawy katolickiej, stają się niestety z czasem namiestnikami partii w tych ruchach. Ten sobotni zjazd będzie tworzeniem takiej katolickiej przybudówki przy PiS, a nie rzeczywistym głosem katolików w obszarze społecznym. Przecież PiS nie jest partią, która była wierna nauce Kościoła – z tego powodu w 2007 r. Marek Jurek PiS opuścił... Wrócił nie dlatego, że PiS przestał być partią rządzoną przez zakon PC, którego katolickim ani narodowym żadną miarą nazwać nie można, tylko dlatego, że Prawica RP nie osiągnęła żadnego sukcesu, nie stworzyła żadnej siły.
Traktujecie PiS jako swojego największego wroga po prawej stronie?
Naszym podstawowym wrogiem jest całe zideologizowane lewactwo spod znaku Krytyki Politycznej, Ruchu Palikota i SLD oraz demoliberalne rządy najgorszego premiera po roku 89, Donalda Tuska i jego platformerskiej sitwy.
To po lewej, a po prawej?
PiS jest niewątpliwie naszym konkurentem, jeśli chodzi o rodzaj myślenia o polityce, wśród osób przyznających się do wartości patriotycznych i narodowych czy etycznych. Nasze myślenie jest różne od PiS z dwóch powodów. Po pierwsze na gruncie ideowym, bo czym innym jest idea narodowa, jak ona patrzy na naród i wspólnotę, a czym innym taka mgławicowa centroprawicowść jak w PiSie, który może skończyć w równie fatalnym bagnie jak jego odpowiedniki na Zachodzie typu brytyjska Partia Konserwatywna. Drugi powód jest bardziej bieżący; to zanurzenie ludzi PiS w III RP, a jeszcze wcześniej w PRL. Mamy Krzysztofa Czabańskiego mianowanego na szefa Polskiego Radia przez PiS, który był w PZPR, ministra Jasińskiego, który był w PZPR, sędziego Kryże, który był w ministerstwie sprawiedliwości za czasów PiS, a skazywał w stanie wojennym, mamy skarbnika PiS od 2006 r. pana Kostrzewskiego, dawniej w PZPR. Lista jest niestety bardzo długa, a dotyczy również np. ludzi publikujących w Gazecie Polskiej – dlatego uważam ich za niesamowitych hipokrytów, po tym co opublikowali w niedzielę. Tak więc PiS jest uwikłany nawet w dwa systemy. I strukturalnie niezdolny do obalenia republiki okrągłego stołu.
No dobrze, ale jak Niezależna.pl wyciąga przemawiającego na Kongresie Ruchu Narodowego Bohdana Porębę, członka PZPR od 1969 r., który na ostatnim zjeździe głosował nawet przeciwko rozwiązaniu tej partii, to jest ona porównywana przez pana do Trybuny Ludu...
Proszę jednak zważyć na proporcje. My mówimy o tych, którzy byli przez PiS mianowani na ministrów albo pełnili wysokie stanowiska. Niezależna.pl zrobiła relację na podstawie jednego byłego członka PZPR-u, który trochę przez przypadek pod koniec kongresu na chwilę dostał głos wśród kilkudziesięciu innych mówców. To jak porównywać niewinny pocałunek między narzeczonymi z ciężką zdradą małżeńską. To jest mniej więcej taka różnica. A porównanie niezależnej.pl do Trybuny Ludu wynikało z faktu, że była to JEDYNA informacja, jaka ukazała się tam w sprawie trwającego osiem godzin kongresu, przez który przewinęło się kilkudziesięciu mówców, kilkadziesiąt środowisk i organizacji, pięć paneli dyskusyjnych, wystąpienie kombatanta NSZ, koncert Jacka Kowalskiego i mnóstwo, w większości młodych albo bardzo młodych ludzi z całego kraju...
Będziecie to członkostwo weryfikować jeśli byli członkowie PZPR będą chcieli zasilać Ruch Narodowy?
Nie wiem, nie myśleliśmy o tym do tej pory, bo 80-90 proc. naszych aktywistów to ludzie młodzi. Ten problem nas praktycznie nie dotyczy. Przygniatająca większość naszych działaczy była dziećmi gdy istniała ta partia, albo urodziła się już po jej zniknięciu.
PiS-owcy mówią, że szermujecie radykalnymi hasłami, widzicie świat tylko czarno-biały, że uważacie, że macie monopol na patriotyzm?
Jest odwrotnie. Od lat w Młodzieży Wszechpolskiej kolportujemy tezę o archipelagu polskości, autorstwa Andrzeja Zybertowicza. Budujemy ruch społeczny scalając różne grupki prawicowe, narodowe, niepodległościowe, a jesteśmy atakowani, bo jest psychoza wytworzona przez media bliskie PiS-owi, że nasza działalność jest szkodliwa dla patriotyzmu, dla Polski, bo szkodzi PiS-owi. Jesteśmy non stop waleni obuchem: Tylko PiS!!! Jest to tyle nużące, co nieskuteczne.
A możliwa jest współpraca Ruchu Narodowego z PiS-em?
PiS jest parlamentarną partią polityczną, a my koncentrujemy się obecnie na pracy oddolnej i mobilizowaniu ludzi. Na tę chwilę nie ma więc pola do współpracy, musimy zbudować własną siłę, bo pewnych postulatów nikt poza nami w sferze publicznej po prostu nie podniesie. Żeby w ogóle mówić o współpracy to mogłaby się ona odbywać wyłącznie przy konkretnych projektach zgodnych z naszą linią ideową. Nie ogólne hasło – współpraca, ale konkretne sprawy do zrobienia. Przez najbliższe miesiące będziemy mieli do czynienia ze zwalczaniem nas przez PiS, które będzie chciało wdeptać nas w ziemię zgodnie z tezą, że mają monopol na podnoszenie sztandarów suwerenności, patriotyzmu, tożsamości narodowej. Ale już dziś widać, że im się nie uda, nawet jeśli stworzą front przeciwko nam od Millera i Palikota po Kaczyńskiego.
Jak pan podsumuje Kongres Ruchu Narodowego?
Sukces zarówno frekwencyjny jak i organizacyjny. Nasi działacze palą się do pracy. Szeroka paleta bardzo konkretnych postulatów programowych. Baterie naładowane na kolejne miesiące. Pomimo tej huraganowej krytyki, idącej przez cały establishment: do Michnika do Sakiewicza.
Kiedy zobaczymy Ruch Narodowy w akcji?
Jak SLD zdecyduje się robić urodziny Jaruzelskiemu w dniu 6 lipca to będziemy pod sejmem, a także w rocznicę Rzezi Wołyńskiej w dniu 11 lipca.
Będziecie protestować za kilka dni podczas tegorocznej Parady Równości?
Nie wiem. Jesteśmy nastawieni do tego konsekwentnie negatywnie. Jeśli Ruch Narodowy rządziłby w Polsce, to takie parady byłyby zakazane ze względu na obrazę moralności publicznej. Może poszczególne organizacje wchodzące w skład Ruchu Narodowego coś planują. Osobiście jadę w tym czasie na tradycyjne polskie wesele i paradą dewiantów zajmować się nie zamierzam.
Rozmawiał Jarosław Wróblewski