„Moim zdaniem symbole w polityce są ważne” – stwierdził na antenie Radia Zet Mariusz Błaszczak.

Były wiceszef polskiego rządu przypomniał, że przed dekadą to właśnie w dniu polskiego Święta Niepodległości 11 listopada został przedstawiony ówczesny kandydat PiS a obecny prezydent RP Andrzej Duda.

„I myślę, że to jest dobry termin” – oznajmił były minister obrony narodowej, dodając, że PiS powinno ogłosić swego kandydata, zanim uczyni to PO.

„My potrzebujemy więcej czasu na kampanię, ponieważ nam zabierają pieniądze” – uzasadniał Błaszczak.

„Jeszcze chwila cierpliwości. Przedstawimy kandydata takiego, który będzie miał szansę zwycięstwa w drugiej turze. Nam zależy na zwycięstwie a nie na porażce honorowej. Jeśli bowiem zwycięży kandydat KO to oni domkną system, m.in. wprowadzeniem paktu migracyjnego czy wejściem do strefy euro” – mówił były wicepremier RP.

Mariusz Błaszczak oświadczył, że „decyzja jeszcze nie została podjęta”, ale „jesteśmy przy finiszu” jej podejmowania, a będzie ona „wynikała z badań i konsultacji”.

Pytany o to, czy szanse na zostanie kandydatem PiS w nadchodzących wyborach prezydenckich ma były szef rządu Mateusz Morawiecki, Błaszczak odparł, iż „wszystko wskazuje na to, że rządzenie zużywa, więc kandydaci, którzy nie byli na pierwszej linii frontu szanse mają większe”.

Były szef MON ujawnił również, że wybór potencjalnego kandydata na urząd prezydenta kierownictwo PiS zaczęło „od badań dotyczących profilu kandydata”, dlatego omawiając te wyniki prezes partii Jarosław Kaczyński mówił swego czasu publicznie, że kandydat ten powinien być młody, przystojny, wysoki,  być ojcem rodziny czy też znać języki.