Macierewicz odniósł się do trwającego od 14 lat kłamstwa, które jego zdaniem ma na celu tuszowanie odpowiedzialności Rosji za zbrodnię smoleńską. Były minister nie krył oburzenia: „To wstrząsające. Nawet dla mnie”, podkreślając, że przez cały ten czas państwo polskie było pomijane w badaniach, mimo że formalne umowy między Polską a Rosją w sprawie katastrof lotniczych zostały zawarte jeszcze w 1993 roku. Jednak, jak zaznaczył Macierewicz, konwencja chicagowska stwierdza jasno, że kompetencje w takich sprawach przysługują wyłącznie krajowi, w którym doszło do wypadku, czyli Rosji.

Poseł PiS wyraził zdumienie, że mimo tych niejasności, władze podjęły decyzję o oddaniu śledztwa w ręce państwa, które było bezpośrednio odpowiedzialne za katastrofę. Zadał pytanie, które wciąż nie zostało odpowiedziane: „Dlaczego Donald Tusk pozwolił, by to Władimir Putin decydował o wszystkim?”

Macierewicz zwrócił również uwagę na paradoks sytuacji, w której władze wciąż odrzucają prawdę o zbrodniach Rosji, porównując to do działań władz PRL w sprawie zbrodni katyńskiej. Według niego, to „dzielenie narodu” i ignorowanie faktów, które mogą zaprowadzić do prawdy, jest jednym z największych błędów współczesnej polityki.