Neil to jeden z najbardziej znanych dziennikarzy politycznych na Wyspach, który w swoim felietonie dla "Daily Mail" wskazuje, że już obecnie „Polska odgrywa też kluczową rolę w przekazywaniu pomocy Ukrainie, bo ponad 90 proc. całej pomocy wojskowej i humanitarnej kierowanej do tego kraju przechodzi przez Rzeszów” – czytamy na portalu niezalezna.pl.

Jak dalej wskazuje publicysta, rząd w Londynie już dzisiaj nie ma wątpliwości, że dobre stosunki z Warszawą się dużo ważniejsze niż z Paryżem czy Berlinem.

"Polska zbroi się w oszałamiającym tempie i wyrasta na czołową potęgę militarną Europy" – pisze Neil, wyliczając sprzęt wojskowy, jaki został w ostatnim czasie zamówiony przez Polskę, a są to m.in: tysiąc czołgów K2 i 673 samobieżne haubice K9 południowokoreańskiej produkcji, 366 amerykańskich czołgów Abrams, 32 myśliwce F-35A, 96 śmigłowców bojowych Apache i 500 wyrzutni pocisków rakietowych dalekiego zasięgu.

Po dokończeniu procesu dozbrajania polskiej armii – wskazuje brytyjski publicysta - "Polska będzie mogła pochwalić się siłą czołgów tak potężną, że nie dorówna jej nikt inny w Europie". Ponadto flota śmigłowców wojskowych posiadana przez Polską także będzie największa w Europie.

Nail zwraca także uwagę na stale zwiększającą się liczę polskich żołnierzy i plany utworzenia 300 tys. armii, a więc największej armii lądowej w Europie.

Omawiane przez publicystę szczegóły wiążą się ze stałym zwiększaniem wydatków na polską armię. W ostatnim czasie bowiem Polska zwiększyła wydatki na obronność o 20 proc. - do 3 proc. PKB. Do 2025 roku natomiast ma to być 4 proc. PKB, co będzie najwyższym poziomem w Europie.

Dla kontrastu Nail zestawia polską amię z siłami zbrojnymi Niemiec, gdzie wydatki na zbrojenia wystarczy zaledwie na wyrównanie inflacji.

- Lepiej, żeby niemieckie wojsko przyzwyczaiło się do używania mioteł zamiast broni podczas ćwiczeń wojskowych, jak to miało miejsce kilka lat temu w Norwegii – ujmuje to ironicznie brytyjski publicysta.

Nail zwraca także uwagę na wzrost znaczenia Polski jako potęgi militarnej i dyplomatycznej, co powoduje zmianę układ sił w Europie. - W połączeniu z członkostwem Szwecji i Finlandii w NATO, (które same też się dozbrajają) wpływy w Europie przechylają się na wschód, z dala od Paryża i Berlina, które zgubiły drogę i teraz kłócą się między sobą. Prezydent Macron zmaga się z niepokojami na ulicach, a kanclerz (Olaf) Scholz z niepokojami w swojej niezdyscyplinowanej koalicji – uzasadnia Brytyjczyk.

Kolejnym elementem wyróżniającym nasz kraj – pisze – jest fakt, że "odradzająca się Polska ma również ogromne znaczenie dla Wielkiej Brytanii”.

- Każdy Polak wie, że polscy piloci myśliwców byli kluczowi dla naszego zwycięstwa nad nazistami w bitwie o Wielką Brytanię. Teraz wiedzą również, że Wielka Brytania pod rządami Borisa Johnsona jako pierwsza zgodziła się z Warszawą, że Ukraina potrzebuje ogromnej pomocy wojskowej, aby oprzeć się inwazji Putina – pisze dalej Neil.

- Postrzegamy rosyjskie zagrożenie w podobny sposób jak Polacy. W istocie postrzegamy Europę w taki sam sposób jak Polacy - stwierdza.