We wtorek wieczorem Sejm RP odbył debatę nad rządowym projektem ustawy, który przewiduje wypowiedzenie Konwencji Ottawskiej. Za skierowaniem projektu do dalszych prac w komisjach głosowały kluby PiS, KO, Trzeciej Drogi, Konfederacji i PSL. Przeciwni byli jedynie nieobecni w debacie posłowie Lewicy. Decyzja Polski jest kontrowersyjna, ale – jak podkreślali przedstawiciele rządu i opozycji – konieczna wobec zmieniającej się sytuacji geopolitycznej.
Konwencja Ottawska, której Polska była stroną od 2012 roku, zakazuje stosowania, produkcji, magazynowania i przekazywania min przeciwpiechotnych. Wiceminister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz zaznaczył, że decyzja o jej wypowiedzeniu została podjęta w ramach szerokiej konsultacji ze Sztabem Generalnym, NATO i sojusznikami z UE. Celem jest zwiększenie zdolności obronnych Polski oraz odstraszenie potencjalnych agresorów, zwłaszcza w kontekście agresywnej polityki Rosji.
– Wszystkie działania, które prowadzimy, są po to, żeby wojny nie było, żeby nikomu nie opłacało się nas zaatakować – argumentował szef MON.
W jego ocenie rezygnacja z traktatu nie oznacza odejścia od zasad humanitarnych, lecz próbę odzyskania kontroli nad własnym potencjałem obronnym.
Co zaskakujące, projekt zyskał poparcie większości klubów parlamentarnych – od PiS, przez KO, po Trzecią Drogę i Konfederację.
Polska nie jest osamotniona w tej decyzji. Wcześniej z podobnymi deklaracjami wystąpiły Litwa, Łotwa, Estonia i Finlandia. Ich przedstawiciele argumentowali, że sytuacja bezpieczeństwa w regionie uległa dramatycznemu pogorszeniu, szczególnie po rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Warto dodać, że Konwencji nie podpisały m.in. Rosja, Chiny, USA, Indie i Izrael. To pokazuje, że wiele światowych potęg z różnych powodów nie zdecydowało się na tak daleko idącą rezygnację z tego typu uzbrojenia.