Według dziennika, przewodnicząca KE zdecydowała się na tymczasowe „odpuszczenie” tematów najbardziej wrażliwych dla polskiej opinii publicznej: unijnego paktu migracyjnego, Zielonego Ładu i kontrowersyjnych umów handlowych – z Ukrainą i krajami Mercosur. W ocenie komentatorów, to element cichego układu między Brukselą a Warszawą: Tusk publicznie może przyjąć pozę sceptyka, by po wyborach posłusznie – jak do tej pory - wdrażać unijną agendę.
– „Von der Leyen za kulisami potrafi zrobić wiele, by pomóc Tuskowi przed wyborami” – czytamy w „Le Monde”.
Przykład? Wspólna konferencja w Gdańsku, podczas której Tusk otwarcie zadeklarował brak zgody na wdrożenie paktu migracyjnego, choć jego wejście w życie zaplanowano na 2026 r. Von der Leyen nie zareagowała. Dziennik podkreśla, że to było celowe – aby uniknąć przedwyborczego skandalu i nie zaszkodzić notowaniom Trzaskowskiego.
Podobnie postąpiono z Zielonym Ładem. Raport Komisji Europejskiej na temat nowych celów redukcji emisji CO₂ został przesunięty na okres powyborczy – mimo że miał zostać opublikowany już w pierwszym kwartale 2025 roku. Gdyby ujrzał światło dzienne, mógłby wywołać niezadowolenie rolników, przedsiębiorców i elektoratu z mniejszych miejscowości.
– „W sprawie Zielonego Ładu, Tuskowi pozwala się teraz na wypowiedzi, których nie zaakceptowano by u innych przywódców” – przyznał unijny dyplomata cytowany przez gazetę.
Jak podaje dalej „Le Monde”, również decyzje dotyczące przedłużenia liberalizacji handlu z Ukrainą po 5 czerwca celowo opóźniono. Tego rodzaju decyzje mogłyby bowiem rozwścieczyć rolników, którzy obawiają się nieuczciwej konkurencji ze strony ukraińskiego rolnictwa. Podobnie sprawa ma się z umową Mercosur – Bruksela nie spieszy się z jej ratyfikacją, choć jest gotowa i oczekuje tylko politycznego „zielonego światła”.
Były premier Mateusz Morawiecki nie ma wątpliwości, że chodzi o polityczną grę.
– „Tusk dostał pozwolenie od przełożonych, żeby chwilę pohasać na dłuższej smyczy i poudawać patriotę. Gdyby zainstalowali długopis Tuska na fotelu prezydenta, natychmiast zostaną przywołani na swoje miejsce – by wykonywać rozkazy i pchać Polskę ku katastrofie” – skomentował Morawiecki na serwisie X.
Zbigniew Ziobro przypomniał, że Tusk już wcześniej zgodził się na cały pakiet niekorzystnych dla Polski inicjatyw, a jego obecna retoryka to tylko przedwyborcza taktyka.
– „W Brukseli wiedzą, że nawet wbrew polskim interesom Tusk i Trzaskowski będą to realizować. Potężnym problemem dla Niemców byłoby zwycięstwo Karola Nawrockiego” – dodał lider Suwerennej Polski.
Wielu komentatorów zwraca uwagę, że polityka „cichego poparcia” może być próbą manipulacji polską opinią publiczną. – „To trzeba przeczytać! Le Monde demaskuje przedwyborczy deal Brukseli z Warszawą!” – napisała europosłanka Jadwiga Wiśniewska.
Sławomir Batko z PiS zwrócił uwagę, że stawka wyborów to nie tylko fotel prezydenta, ale cała unijna strategia: – „Po wygranych wyborach przez Trzaskowskiego, Tusk wjedzie na pełnej: Pakt migracyjny, Zielony Ład, Umowa Mercosur. O tym są te wybory”.
Na kilkanaście dni przed II turą wyborów prezydenckich stawka jest wyższa niż kiedykolwiek. Zgodnie z sondażami, Karol Nawrocki i Rafał Trzaskowski idą łeb w łeb. O wyniku może przesądzić właśnie wiarygodność w oczach niezdecydowanych wyborców.
Jedno jest pewne – europejskie media śledzą polską kampanię z rosnącym zainteresowaniem. Wynik wyborów prezydenckich w Polsce może zaważyć na kształcie europejskiej polityki w kluczowych sprawach: cen, poziomu życia, migracji i klimatu, ale przede wszystkim bezpieczeństwa Polski i Polaków.