Helena Kowalska „zaproszenie do życia doskonalszego”, jak sama nazwała na kartach wspomnianego „Dzienniczka” życie zakonne, czuła już od siódmego roku życia.

Jednak z powodu sprzeciwu rodziców Helena postanowiła zagłuszyć głos powołania w swojej duszy. Dopiero latem 1924 roku, gdy podczas zabawy tanecznej w jednym z łódzkich parków 19-letniej wówczas Helenie objawił się „umęczony, obnażony z szat i cały okryty ranami” Jezus, czyniąc jej bolesny wyrzut z powodu ignorowania przez nią głosu powołania słowami: „Dokąd cię cierpiał będę i dokąd Mnie zwodzić będziesz?”, dziewczyna nie ma już wątpliwości, że musi zrobić wszystko, by wypełnić prośbę samego Chrystusa.

Wybiega natychmiast z zabawy tanecznej, wpada do łódzkiej katedry i tam kładąc się krzyżem na posadzce świątyni prosi Boga o światło, co konkretnie ma zrobić, dokąd skierować swoje kroki, do jakiego zakonu wstąpić?

Helena słyszy w duszy Bożą podpowiedź, by wyjechała do Warszawy. Tam stara się znaleźć klasztor, do którego mogłaby wstąpić, jednak jak sama przyzna jakiś czas potem na kartach „Dzienniczka”: „gdzie zapukałam do furty, wszędzie mi odmówiono”.

Nie udało się ustalić, które konkretnie klasztory i zakony nie chciały mieć u siebie przyszłej świętej apostołki Bożego Miłosierdzia, jednak wiemy, że po wielu próbach udało jej się w końcu wstąpić do Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia.

Helena Kowalska zapukała do znajdującego się przy ul. Żytniej warszawskiej furty tego zgromadzenia zakonnego w lipcu 1924 roku i choć pierwotnie i stamtąd chciano ją odesłać z kwitkiem to jednak interwencja ówczesnej przełożonej s. Michaeli Moraczewskiej sprawiła, że pozwolono przyszłej św. Faustynie, by przez rok pracując w świecie zbierała oszczędności na klasztorny posag i dano jej zielone światło, by po upływie tego czasu znów zapukała do furty na Żytniej.

Na trzy tygodnie przed ukończeniem 20. roku życia 1 sierpnia 1925 roku w wigilię Matki Bożej Anielskiej „wreszcie przyszła chwila, w której się otworzyła dla mnie furta klasztorna” – wspominała w „Dzienniczku” w. Faustyna, która tego właśnie dnia, przed 97 laty rozpoczęła swój zakonny postulat.

„Czułam się niezmiernie szczęśliwa, zdawało mi się, że wstąpiłam w życie rajskie. Jedna się wyrywała z serca mojego modlitwa dziękczynna” – zapisała w swych duchowych notatkach św. Faustyna Kowalska.