"Znam wiele osób, które dzięki matce ks. Jerzego odnalazły w życiu sens – niekiedy po przeżyciu tragedii czy cierpienia. Wiem też, że ludzie modlą się za jej wstawiennictwem i że jest skuteczną pośredniczką. Są i tacy, którzy nawiedzają jej grób w Suchowoli, gdy udają się na pielgrzymkę w rodzinne strony ks. Popiełuszki. Pani Marianna nadal żyje – w ludzkiej pamięci, w sercach, w modlitwach" - powiedziała Kindziuk w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną.

Zdaniem autorki biografii matki ks. Jerzego, jej najważniejszą cechą była "heroiczna, głęboka wiara pani Marianny". Wiara ta pozwoliła jej w październiku 1984 r. wypowiedzieć słowa: "Przebaczyłam mordercom księdza Jerzego, a najbardziej bym chciała, żeby oni się nawrócili".

Marianna Popiełuszko później była "szczerze zdziwiona", kiedy wskazywano na heroizm jej słów. "(...) tłumaczyła, że „to normalne, bo taka jest Ewangelia, przecież Pan Jezus uczył przebaczać”. Dla niej to było oczywiste. Nie znaczy to, że nie cierpiała po męczeńskiej śmierci swego syna. Wręcz przeciwnie. Po wyjściu z prosektorium, gdzie zobaczyła zmasakrowane ciało ks. Jerzego, powiedziała: „Jestem ból do samego Nieba" - powiedziała dr Kindziuk.

"(...) wiara dawała jej siłę. Dlatego podkreślała: „Mam spokój w duszy, bo wszystko przyjmuję z ręki Boga: czy cierpienie, czy ból, czy biedę. Jak nie akceptujesz życia, jakie masz, to nie znajdziesz spokoju" - powiedziała.

"Gdy kiedyś nieśmiało zapytałam panią Mariannę, jak to możliwe, że akceptuje swe życie, tak bardzo przecież trudne i wypełnione cierpieniem bez miary, odpowiedziała bez wahania: „ A co, ty bez krzyża do nieba chciałaś się dostać?”. Taka właśnie była pani Marianna. Ufam, że zostanie kiedyś wyniesiona na ołtarze. Już teraz zresztą wielu ludzi jest przekonanych, że to święta kobieta. Oddolnie rozwija się już jej kult" - uważa autorka biografii matki ks. Popiełuszki.

W ocenie Kindziuk, przekaz Marianny Popiełuszko jest uniwersalny. "Wskazuje ona na wartości, które w życiu są najważniejsze, na dobro, miłość do drugiego człowieka, na przebaczenie" - powiedziała.

Dodała, że "pełna życiowej mądrości i niezłomnej wiary" Marianna Popiełuszko nie pozwoliła sobie na to, aby po śmierci syna przepełniła ją "nienawiść", "chęć zemsty", "zgorzknienie".

Dzięki swej wierze, Marianna Popiełuszko zachowywała pogodę ducha.

"Gdy była młodą mężatką, umarła jej blisko dwuletnia córeczka. Pod koniec wojny Rosjanie zamordowali jej młodszego brata, którego bardzo kochała. Po tym, jak oficerowie Służby Bezpieczeństwa zabili jej syna – kapłana, nagle zmarła w szpitalu jej młodziutka synowa, która osierociła troje małych dzieci. Marianna Popiełuszko musiała je wychowywać, zastępując im matkę. Potem, po sześćdziesięciu latach dobrego małżeństwa, odszedł jej mąż Władysław. Nagle zmarł też jej osiemnastoletni wnuk Tomek. Pochowała męża jednej z wnuczek, który w wieku czterdziestu dziewięciu lat zmarł na nowotwór. I męża drugiej wnuczki, mającego zaledwie czterdzieści dwa lata..." - czytamy.