W wiadomości adresowanej do kobiety o polskim nazwisku, Epstein pisze:
„Te teorie spiskowe są aberracją i zniewagą dla pamięci ofiar katastrofy, w tym samego prezydenta. Jako Polak, który zna polską politykę i gospodarkę, jestem głęboko rozczarowany liczbą osób, które lgną do tych idei”.
W dalszej części twierdzi, że:
-
Rosja nie miała żadnego interesu w zabiciu prezydenta Kaczyńskiego,
-
takie działanie „wywołałoby międzynarodowe potępienie i zmusiłoby rosyjskich przywódców do odejścia”,
-
Donald Tusk również „nie miał korzyści politycznych”, bo zbliżały się wybory prezydenckie.
Epstein porównywał polskie teorie o zamachu do teorii „birtherów”, twierdzących, że Barack Obama nie urodził się w USA.
To stanowisko wzbudziło zdziwienie komentatorów — zwłaszcza w kontekście późniejszych ustaleń o jego kontaktach z osobami powiązanymi z Kremlem.
Opublikowane materiały pochodzą z archiwów zabezpieczonych po śmierci Epsteina, przekazanych przez jego prawników federalnym organom śledczym, a następnie komisji Kongresu.
Eksperci ds. cyberbezpieczeństwa, cytowani m.in. przez Bloomberg i The Hill, zwracają uwagę, że:
-
metadane e-maili są spójne,
-
struktura wiadomości odpowiada standardom tamtej epoki,
-
brak śladów przeróbek.
Jednocześnie korespondencja jest fragmentaryczna — brak odpowiedzi, wcześniejszych maili i kontekstu rozmowy. Nie ma jednak dowodów na to, by wiadomości były sfałszowane.
Epstein próbował wejść do świata rosyjskich elit
To właśnie ten element rzuca nowe światło na jego wypowiedź o Smoleńsku.
Śledztwa prowadzone m.in. przez Dossier Center, Miami Herald i zespół dziennikarzy pracujących przy „Paradise Papers” pokazują, że Epstein:
1. Utrzymywał kontakty z ludźmi bliskimi Kremlowi
W dokumentach i ujawnionych kalendarzach pojawiają się nazwiska:
-
Viktora Vekselberga – oligarchy powiązanego z Putinem,
-
Romana Abramowicza,
-
Siergieja Belyakova – rosyjskiego urzędnika związanego z projektami energetycznymi.
Według Dossier Center, Epstein miał pośredniczyć w rozmowach biznesowych dotyczących inwestycji z rosyjskimi firmami zagrożonymi sankcjami.
2. Proponował Rosjanom swoje „usługi informacyjne”
W jednym z ujawnionych, odrębnych e-maili chwali się, że może dostarczyć informacji na temat środowiska Donalda Trumpa w okresie jego prezydentury.
Wspomina też o możliwości kontaktu z Siergiejem Ławrowem.
3. Starał się zbudować wizerunek „globalnego eksperta”
W licznych wiadomościach do polityków i osób z establishmentu:
-
doradzał w sprawach geopolityki,
-
komentował wybory europejskie,
-
analizował sytuację gospodarczą Rosji.
Choć nie miał formalnych kwalifikacji, stale kreował się jako „wyrocznia elit”, próbując zwiększyć własną wartość.
Dlaczego bronił Rosji? Możliwe trzy motywy
Eksperci wskazują trzy najbardziej prawdopodobne wytłumaczenia:
1. Chęć zbliżenia z Putinem i jego otoczeniem
Epstein chciał wejść w świat rosyjskich oligarchów. Ich przychylność była dla niego opłacalna — finansowo i politycznie. Publiczne sugerowanie, że Rosja jest niewinna w sprawie Smoleńska, mogło być gestem „sympatii” wobec Moskwy.
2. Kreowanie siebie na autorytet międzynarodowy
Finansista znany był z wysyłania wielu e-maili, w których pozował na eksperta ds. polityki i bezpieczeństwa.
Korespondencja o Smoleńsku wpisuje się w ten schemat.
3. Sprzeciw wobec „teorii spiskowych” — element autowizerunku
W środowiskach, w których poruszał się Epstein (Harvard, think tanki, prestiżowe redakcje), teorie spiskowe były synonimem intelektualnego wstydu. Krytyka Smoleńska mogła być próbą osadzenia się po „właściwej stronie”.
Nie ma żadnych dowodów, że Epstein posiadał wiedzę wywiadowczą o katastrofie smoleńskiej. Jego opinie należy więc odczytywać raczej jako polityczne kalkulacje, autopromocję oraz próby zbliżenia do rosyjskich elit.
