Kardynał zauważa też, że samo określenie „synodalność” w rzeczywistości jest „określeniem, które nie istnieje w historii doktryny Kościoła i dla którego nie ma rozsądnej definicji”. Co więcej, patrząc na to, co dzieje się w Niemczech, „właściwa jest obawa, że to samo zamieszanie, błąd i podział spadnie na Kościół powszechny” w wyniku Synodu o synodalności.
„Synodalność i jego przymiotnik: synodalny stały się sloganami, za którymi działa rewolucja, by radykalnie zmienić rozumienie przez Kościół, czym sam jest, w zgodzie ze współczesną ideologią, która kwestionuje większość z tego, czego Kościół zawsze nauczał i co praktykował” – pisze kardynał. I dodaje jednocześnie, że Kościoła nigdy nie charakteryzowała „synodalność”, ale cztery cechy, a mianowicie, że jest „jeden, święty, katolicki i apostolski”.
Prawdziwa reforma zdaniem kard. Burke’a wymaga zrozumienie tego, jaka ideologia kryje się za destrukcyjnymi działaniami, które prowadzą do podziałów, zamieszania i błędów.
Jak przypomina Thomas D. Williams z portalu „Breitbart”, kard. Burke nie jest jedynym hierarchą, który wyrażał zaniepokojenie procesem synodalnym. Nieżyjący już kard. George Pell nazwał synodalność „toksycznym koszmarem” i czymś „wrogim” wobec tradycji apostolskiej. Analizując dokumenty synodalne australijski duchowny zauważył m.in., że „rozróżnienie między wierzącymi a niewierzącymi zostało odrzucone”.
Z kolei kard. Gerhard Müller powiedział, że Droga synodalna to „wrogie przejęcie Kościoła Jezusa Chrystusa”, czemu „musimy się przeciwstawić tak, jak starym heretykom arianizmu”. Południowoafrykański kard. Wilfrid Napier skrytykował europejskich biskupów za forsowanie „hermeneutyki synodalności” i stwierdził, że kładą oni nacisk na „struktury i sprawowanie władzy” a nie na Pana Jezusa.