Swoimi refleksjami na temat możliwego osiągnięcia pokoju na Ukrainie minister Radosław Sikorski podzielił się w czasie rozpoczętej 13 września, dwudniowej konferencji Jałtańskiej Strategii Europejskiej w Kijowie. Szef polskiej dyplomacji podkreślił, że dla osiągnięcia pokoju kluczowa będzie kwestia Krymu.

- „Krym jest symbolicznie ważny dla Rosji, a zwłaszcza dla (Władimira) Putina, ale i strategicznie ważny dla Ukrainy. Nie widzę więc możliwości osiągnięcia porozumienia bez demilitaryzacji Krymu”

- stwierdził.

- „Moglibyśmy przekazać go (Krym) pod mandat ONZ z misją przygotowania uczciwego referendum po zweryfikowaniu, kto jest legalnym mieszkańcem i tak dalej… I moglibyśmy odłożyć to na 20 lat”

- dodał.

Przypomnijmy, że Rosja zaanektowała Krym po interwencji zbrojnej w 2014 roku i przeprowadzeniu uznawanego przez społeczność międzynarodową za nielegalne referendum. Wówczas to na represje ze strony Kremla narazili się bojkotujący referendum Tatarzy, stanowiący od 12 do 15 proc. ludności półwyspu. Teraz Tatarzy protestują w związku z wypowiedzią szefa polskiej dyplomacji.

- „Minister spraw zagranicznych Polski Radosław Sikorski publicznie przypuścił, że w celu zakończenia wojny Rosji przeciw Ukrainie nasze państwo powinno oddać Krym”

- zauważył przewodniczący Medżlisu Tatarów Krymskich Refat Czubarow.

Ocenił, że tego typu wypowiedzi są „niedopuszczalne i cyniczne”.

- „Nie odpowiadają one ani interesom narodowym Ukrainy, ani prawom i interesom rdzennej ludności Tatarów Krymskich Ukrainy”

- podkreślił.