Swoje ogromne niezadowolenie z roku pracy Ministerstwa Rolnictwa Kołodziejczak wyraził kilka dni temu na antenie RMF 24.
- „To był czas, kiedy Ministerstwo Rolnictwo mogło stworzyć odpowiednie reformy, żeby właśnie takie przykłady masła, czy za chwilę mogą być inne produkty, żebyśmy tego nie obserwowali, żeby to nie dotykało naszych kieszeni”
- powiedział.
- „To jest cena, którą dzisiaj płacimy za masło, braku odważnych decyzji, braku reform, braku planów na rolnictwo, na handel. Niech pan zobaczy, TVN i Polsat mają być chronione, bo są to elementy strategiczne. Dlaczego dzisiaj, bo ja tak uważam, że gdybyśmy mieli świetnego ministra rolnictwa, to na taką listę przedsiębiorstw chronionych byłyby wpisane jakieś strategiczne spółki, jeśli chodzi o produkcję żywności, o przetwarzanie tej żywności - i powinny być”
- dodawał.
Teraz wiceminister rolnictwa rozwinął swoje zarzuty na antenie TVN24. Przekonywał, że „przez rok resort rolnictwa powinien zrobić dużo więcej”, skarżąc się m.in. na „paraliż decyzyjny”.
- „Minister Siekierski powierza decyzje też różnym osobom. Minister doskonale wie, o czym ja mówię. W ministerstwie ja czuję się rzecznikiem polskich rolników, rzecznikiem ich interesów i patrzę na to wszystko dokładnie tak, jak patrzyłem kiedyś. I nie wybaczę sobie, jeżeli dziś przy tych możliwościach, które mamy i przy tym dużym mandacie społecznym nie wyciśniemy z siebie 120 procent”
- mówił.
Stwierdził też, że od kiedy pracuje w resorcie, „namierzył przynajmniej jednego takiego, można powiedzieć, szkodnika, sabotażystę”.