Lempart poinformowała dziennikarzy, że decyzją marszałka Hołowni nie została wpuszczona na galerię sejmową, by móc stamtąd obserwować dzisiejsze obrady Sejmu poświęcone rozpatrywaniu kilku aborcyjnych projektów, złożonych przez poszczególne partie wchodzące w skład Koalicji 13 grudnia.
Zdaniem Marty Lempart, Hołownia umotywował swą odmowę wpuszczenia jej oraz jej środowiska na galerię sejmową tym, że proaborcyjne aktywistki miały na sobie koszulki z napisem: „legalna aborcja”.
„Pan Hołownia się boi i nadużywa władzy, kłamie i manipuluje” – użalała się na sejmowym korytarzu znana z agresywnych i wulgarnych zachowań ulicznych skrajnie proaborcyjna aktywistka.
Lepmart swą frustrację wyładowała również na Donaldzie Tusku, który niegdyś ochoczo podejmował ją jako organizatorkę czarnych, aborcyjnych marszów po wyroku Trybunału Konstytucyjnego.
Uliczna aktywistka domagająca się radykalnego zmniejszenia zakresu prawnej ochrony życia dzieci poczętych, oskarżyła Tuska, że to on „stworzył tego potwora”, jakim w oczach Lempart jest marszałek Hołownia – „milcząc przez 5 miesięcy”, gdy Szymon Hołownia mroził skrajnie proaborcyjne projekty w rzekomo zlikwidowanej uprzednio przez siebie sejmowej zamrażarce.
„Co jeszcze musi zrobić Hołownia, żeby Tusk zareagował?” – dopytywała Marta Lempart, nie mogąc pogodzić się z faktem, że została w Sejmie potraktowana własnym hasłem.