Posłowie Koalicji Obywatelskiej i Trzeciej Drogi wnieśli projekt, w którym proponują m.in. liberalizację zasad budowy lądowych elektrowni wiatrowych. Projekt zakłada, że wiatraki będą mogły stawać nawet 300 metrów od domów czy parków narodowych. Jeszcze bardziej niepokojące są jednak zapisy umożliwiające wywłaszczanie osób prywatnych na rzecz inwestorów. Politycy PiS poinformowali o skierowaniu w tej sprawie zawiadomienia do prokuratury i CBA podkreślając, że służby muszą ustalić, kto w rzeczywistości odpowiada na kontrowersyjną ustawę.
W odpowiedzi na medialną burzę, autorzy projektu próbują łagodzić nastroje.
- „Wsłuchując się w głos ekspertów i widząc, że nasze intencje zostały źle odczytane, doprecyzujemy zapisy projektu dot. wsparcia odbiorców energii”
- zapewnia w rozmowie z PAP Paulina Henning-Kloska.
Wiceprzewodnicząca Polski 2050 przekonuje przy tym jednak, że to dobry projekt, który „ma na celu dostarczenie obywatelom taniej, czystej energii i odbudowanie polskiej suwerenności energetycznej”. Podkreśliła, że posłowie, którzy skierowali projekt do Sejmu, pracują z Biurem Legislacyjnym Sejmu.
- „To dla nas obecnie jedyna ścieżka. By móc nią podążać, musieliśmy złożyć projekt do Sejmu. Dajemy teraz czas legislatorom sejmowym, by przejrzeli te przepisy, odnieśli się do nich i złożyli swoje uwagi do projektu. W poniedziałek pochylimy się nad tymi uwagami, żeby pracować transparentnie, a nie za zamkniętymi drzwiami. Po pierwszym czytaniu będzie czas na komisję, na którą przyjdą różne środowiska i ustosunkują się do tych przepisów”
- powiedziała.
Zapewniła przy tym, że głównym autorem projektu jest Platforma Obywatelska.