Jak wynika z analiz i ocen ekspertów, imperialne zapędy Rosji i przedłużająca się agresja na Ukrainę doprowadziły do przeciążenia i grożą całkowitym zrujnowaniem Rosji. Tak zwana „operacja specjalna” powstała w oparciu o naśladowanie polityki „zbieraczy ziemi w XXI wieku”. Moskwa całkowicie zaniedbała stworzenie silnej potęgi gospodarczej w oparciu o nowe technologie, produkcję i biznesy oparte na wiedzy. Zamiast tego kontynuowano nie znajdujące zastosowania na dłuższą metę techniki stepowe, gdy po wyjałowieniu ziemi i wykorzystaniu zasobów danego regionu, Kreml próbował podbijać kolejne tereny i je drenować. Tu na drodze stanęła Putinowi i jego wataszkom Ukraina wspierana solidarnie przez USA, NATO, Polskę oraz kraje Europy Wschodniej i nie tylko.

- Fetyszem dla niego jest epoka Katarzyny Wielkiej związana z zajęciem i kolonizacją ziem ukraińskich. Jednak inwazja na Ukrainę okazała się największą katastrofą geopolityczną i militarną – pisze portal kresy24.pl.

W efekcie projekt „Noworosja” chyli się całkowicie ku upadkowi, a Rosja objętą sankcjami „stała się światowym pariasem numer jeden” i została zmuszona „do szukania pocieszenia w sąsiedztwie podobnych krajów”. Wyczerpanie krajowych zasobów nie pozwala jej już jednak na „projekcję siły poza jej terytorium”.

- Pomimo prób Jewkurowa, zastępcy Szojgu, skonsolidowania zasobów rosyjskich wpływów w Syrii i Afryce oraz wchłonięcia zdekapitowanego imperium biznesowego Prigożyna, ruchy te przypominają śmiertelne konwulsje. Podobnie jak w latach sowieckiej pierestrojki, Moskwa szybko wycofa się z tych regionów, ponieważ wkrótce wojsko i najemnicy będą potrzebni do stłumienia zamieszania w samej Federacji Rosyjskiej – wyjaśnia autor.

Taki stan osłabienia Moskwy – czytamy – dobrze odczytują najbliżsi sąsiedzi Rosji, jak Armenia, która rezygnuje z „opieki Rosji” i pomocy w zmaganiu się z Azerbejdżanem.

- Armenia nie tylko nie liczy na pomoc militarną Kremla, ale wprost deklaruje, że Federacja Rosyjska sama prosi o broń do utrzymania pozycji na froncie ukraińskim. Ormianie mszczą się na Putinie jak tylko mogą, m.in. uruchomili procedurę uznania władzy MTK w swoim kraju, czyli chcą uczynić rosyjskiego dyktatora persona non grata – czytamy dalej.

Z kolei białoruski satrapa Aleksandr Łukaszenka także zaczyna marzyć o „zejściu z tonącego imperialnego okrętu Putina”. - Stary lis widzi wszystkie realia opłakanego stanu imperium Putina i jego projektów lepiej niż ktokolwiek inny, więc przygotowuje się do przejścia na stronę obozu zachodniego – pisze portal kresy24.pl.

Oto dowiadujemy się, że umowy między Mińskiem a Wagnerowcami miały już zostać unieważnione. W efekcie najemnicy muszą się liczyć z faktem wyrzucenia ich z Białorusi w każdej chwili.

Ponadto Łukaszenka ma także prowadzić „tajne negocjacje z UE w sprawie normalizacji stosunków”, na razie bez radykalnych posunięć, ponieważ jego wojskowi przestrzegają go przed „apokaliptycznymi scenariuszami na wypadek prób zorganizowania przez Moskwę antynatowskich prowokacji z białoruskiego balkoniku”.

Putinowscy stratedzy w malignie próbują więc „znaleźć fantasmagoryczne modele ratowania Rosji jako małego partnera Chin, oferując Pekinowi warianty ustępstw terytorialnych w zamian za patronat polityczny i wojskowy”.

Jak pisze cytowany przez portal kresy24.pl, Kanał Telegram „Sito Sokratesa”, nasz region i świat znajduje się obecnie w wyjątkowym momencie historii. Oto „najwyższe kierownictwo rozpadającego się imperium stara się zarabiać na życie, sprzedając kawałki imperialnego terytorium w nadziei na znalezienie zewnętrznego wsparcia”.

- Cóż mogę powiedzieć: Rosja nigdy nie upadła tak nisko, ale nie ma już czerwonych linii – kończy swój wpis autor tekstu.