Polscy podopieczni serbskiego szkoleniowca Nikoli Grbica w grupie eliminacyjnej nie zachwycali swoją grą, ale „odpalili” z formą w najwłaściwszym z momentów, rozgrywając naprawdę znakomite spotkanie przeciwko klasyfikowanej przez ranking FIVB jako trzecia siła w siatkarskim świecie - Słowenii.

Pamięć się, że pamięć o ostatnich pięciu z rzędu przegranych ćwierćfinałach na turniejach olimpijskich w żaden sposób nie podcięła skrzydeł Biało-Czerwonym w tej arcyważnej konfrontacji z bałkańskim rywalem, który na paryskich Igrzyskach wygrał do tej pory wszystkie swoje spotkania zwyciężając swą eliminacyjną grupę.

Pierwszego seta Polacy wygrali 25:20, ale już drugie, niezwykle wyrównane i emocjonujące starcie padło łupem Słoweńców, którzy wygrywając je 26:24 zdołali doprowadzić do remisu 1:1.

W trzecim secie Biało-Czerwoni dość wyraźnie zaznaczyli swoją dominację nad Słowenią wygrywając 25:19.

Czwarty set również niemal w całości przebiegał pod dyktando podopiecznych Grbicia, którzy na dobrą sprawę nie pozwalali rywalom zbliżać się na odległość mniejszą niż dwa punkty różnicy na korzyść naszych graczy.

Ostatecznie Polska wygrała czwartego seta 25:20 i w swym szóstym olimpijskim ćwierćfinale z rzędu wreszcie wygrała, pokonując Słowenię 3:1.

To pierwszy awans Biało-Czerwonych do strefy medalowej na turniejach olimpijskich od 44 lat, kiedy to Polacy zajęli na IO w Moskwie ’80 czwarte miejsce, a zarazem największy olimpijski sukces od Igrzysk w Montrealu sprzed 48 lat, kiedy to Polska sięgnęła po złoto.

Po pokonaniu Słowenii polscy siatkarze w półfinale olimpijskim a zarazem bezpośrednim starciu o udział w meczu o złoto zagrają ze zwycięzcą dzisiejszego wieczornego starcia pomiędzy USA i Brazylią.

Stany Zjednoczone zajmują w światowym rankingu FIVB 5. miejsce, a Brazylia znajduje się tuż za Amerykanami. Polacy są liderem tego ranking i warto przypomnieć, że Brazylię Biało-Czerwoni pokonali już w grupie eliminacyjnej na paryskich Igrzyskach 3:2.