Mariusz Paszko, Fronda.pl: Panie Pośle, chciałbym zapytać o dwie ustawy zawetowane przez prezydenta i dwa projekty, które wzbudziły sporo emocji. Zacznijmy od tak zwanej ustawy wiatrakowej. Słusznie czy niesłusznie została zawetowana?
Marek Jakubiak, poseł Kukiz’15, przewodniczący koła poselskiego Wolni Republikanie: Oczywiście, że słusznie. Powiem więcej – ja w ogóle nie zgadzam się na stawianie wiatraków w Polsce. Jechałem dziś przez kraj i widziałem, że dwie trzecie już istniejących turbin stoi nieużywanych. To rodzi pytanie – po co budować kolejne? A przecież ta ustawa miała jeszcze drugi wymiar, a łączono ją z rzekomymi korzyściami z obniżki i zamrożenia cen prądu. Każdy, kto uważnie czytał, wie, że ten projekt nie został napisany w Polsce – to ustawa typowo podażowa. W praktyce chodziło o to, żebyśmy my, własnymi pieniędzmi i kredytami, rozwiązali cudzy problem. I to nie byle czyj – dokładnie niemieckich i holenderskich producentów wiatraków.
Dlatego, Panie Redaktorze – powiem to bardzo mocno - szlag mnie trafia, kiedy widzę posłów, których w uproszczeniu nazywam „agentami wpływu obcych interesów”, pchających tę ustawę za wszelką cenę, z Donaldem Tuskiem na czele.
Świat odchodzi od wiatraków, ponieważ jest to nieopłacalne źródło energii, najdroższe z możliwych. A oni pokazują tylko jednostkową cenę energii, tę końcową, którą widzi konsument. Nikt z nich nie dolicza ceny zakupu, obsługi, amortyzacji. Gdzie to wszystko jest?
W gruncie rzeczy celem tej ustawy było zatrzymanie elektrowni atomowych i innych źródeł energii, aby zostawić tylko wiatraki jako jedyną opcję. Dlatego dołączono do ustawy tzw. szantażnik cenowy, żeby budować narrację, że każdy, kto krytykuje ustawę, jest przeciwko obniżce cen energii. Powiem jeszcze raz mocno: to paranoja! Prawda jest taka, że to nie węgiel odpowiada za wysokie ceny, ale bezsensowne opłaty i Zielony Ład, który nie jest żadnym dobrem, tylko szaleństwem gospodarczym. Dobrem wykreowanym jak w Hollywood.
Redaktor Krzysztof Stanowski zapytał na portalu X jednego z polityków Platformy Obywatelskiej, kiedy realnie te nowe wiatraki miałyby dostarczyć tańszy prąd. Okazało się, że dopiero za 5–7 lat. I dyskusja się skończyła. A przecież to czyste uzasadnianie wzięcia ponad 100 miliardów kredytu pod biznes niemiecki. To zdrada interesów Polski. Prezydent, wetując ustawę, stanął w obronie Rzeczypospolitej. Mam nadzieję, że Polacy poprą go w tym, żeby widział, że nie jest sam.
Drugie weto dotyczy świadczeń socjalnych dla Ukraińców mieszkających w Polsce. Tam pojawił się też wątek opłacania Ukrainie systemu Starlink. Jak pan to ocenia?
To już, proszę Pana, są jakieś żarty. Ukraina ma lepsze wyniki finansowe niż Polska, więc niech sama kupuje sobie internet. Czy mamy płacić jeszcze za ich wodę? Wojna toczy się 600 kilometrów od naszych granic, jest wojną pozycyjną i każdy to widzi. W dodatku słyszę, że polskie Starlinki przekazuje się teraz do ukraińskich szkół, bo armia jest już nasycona. To my mamy finansować dzieci na Ukrainie? Pytam się w takim razie, gdzie w naszej Konstytucji jest zapisany taki obowiązek?
Co do świadczeń – mówią, że tylko pracujący Ukraińcy w Polsce mieliby je dostawać. Przypomnę więc, że Rzeczpospolita opiera się na swojej ustawie zasadniczej i nigdzie tam nie ma mowy o tym, byśmy mieli utrzymywać inny naród. Pomoc trwa już trzy lata i co z niej wynika? Wojna trwa, ludzie giną, a w Polsce rośnie przestępczość ze strony obywateli Ukrainy czy Gruzji. Policja robi co może, ruszyły deportacje, ale to pokazuje, że demokracja w naszym kraju jest wykorzystywana w niewłaściwy sposób. Dlatego czas z tym skończyć.
Dodam z przekąsem, że jak słusznie zauważył przedstawiciel mniejszości ukraińskiej w Polsce, takie działania źle służą zarówno Polakom, jak i Ukraińcom. Oni wszystko odwracają i przekręcają. Niech więc będą Ukraińcami u siebie, a jeśli chcą mieszkać i pracować w Polsce, niech staną się Polakami i przyjmą obywatelstwo.
Prezydent zapowiedział też projekt ustawy zrównującej banderyzm z faszyzmem i sowieckim komunizmem totalitarnym. Strona ukraińska zareagowała ostro. Czy to zdaniem Pana posła machanie szabelką?
Powiem to wprost, kogo obchodzi, co oni tam mówią? Banderyzm to system profaszystowski i ludobójczy. Nie chodzi tylko o Banderę – mówimy też o Romanie Szuchewyczu, o setkach tysięcy Polaków zarżniętych na Wołyniu, o dzieciach nadziewanych na widły. A oni udają, że to się nie wydarzyło. Więc o czym mamy z nimi rozmawiać
Owszem, wspieramy Ukrainę w walce, ale wojna trwa już trzy lata i jej końca nie widać. Prawdę mówiąc, odnoszę wrażenie, że Ukraińcy nie do końca chcą ją wygrać. Ten konflikt stał się rynkiem zbytu dla przemysłu zbrojeniowego. Front trwa, bo po obu stronach stoją watażkowie – Putin i Zełenski – którzy zawdzięczają swoją władzę właśnie tej wojnie.
Przejdźmy do tematu akcyzy na alkohol. Rząd planuje podwyżki najpierw o 15 procent, a w kolejnym roku jeszcze o 10 procent, tłumacząc to względami zdrowotnymi i ekonomicznymi. Pan zna branżę od podszewki – co Pan o tym sądzi?
Powiem wprost: akcyzą niczego się nie załatwi. Ona służy tylko i wyłącznie wielkim koncernom, które i tak mają 90% rynku piwnego w Polsce. Ceny piwa raczej nie wzrosną, ale udział podatku w cenie – już tak. To uderzy przede wszystkim w małe, polskie browary, które sprzedają niewielkie ilości. To przecież one są powodem do dumy naszej piwowarskiej tradycji.
Dziś mamy takie absurdy, że hipermarkety wymuszają 40–50 dniowe terminy płatności. Do tego woda jest droższa od piwa, podczas gdy wyprodukowanie jednego litra piwa wymaga 3–8 litrów wody, a ta jest o jedną trzecią droższa. Jedynym rozwiązaniem jest więc wprowadzenie minimalnej ceny u producenta i koniec z tymi niekorzystnymi działaniami szkodzącymi lokalnym polskim browarom. Proponuję, aby każdy 1% alkoholu kosztował tyle samo – nieważne, czy to wódka, wino, piwo czy szampan. Do tego pełny zakaz reklamy i promocji. Tylko tak można zatrzymać patologię polegającą na sprzedawaniu piwa poniżej kosztów produkcji.
Dziś oddaliśmy 85% handlu detalicznego i ponad 90% rynku piwowarskiego w obce ręce. Przejęto go w sposób gangsterski, z udziałem ludzi pokroju Kulczyka. A przecież już wcześniej Tusk podnosił akcyzę po kilka razy w roku – i zawsze cierpiały na tym małe, polskie browary. W moim przekonaniu była to inspiracja zachodnich koncernów.
Uprzejmie dziękuję Panie Pośle za rozmowę.