Dzisiejsze posiedzenie Rady Gabinetowej ma zostać poświęcone stanowi finansów publicznych, inwestycjom rozwojowym oraz rolnictwu.

- „Tematyka tej Rady Gabinetowej w jakimś sensie nie leży w kompetencjach moich, jako szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Jeśli byśmy dyskutowali o rozwoju sił zbrojnych, służbach specjalnych, budżecie dotyczącym spraw bezpieczeństwa, to pewnie pan prezydent by mnie na taką Radę Gabinetową zaprosił”

- powiedział prof. Cenckiewicz.

Z obozu władzy płynęły protesty wobec potencjalnego udziału prof. Cenckiewicza w posiedzeniu, których autorzy powoływali się na odebranie mu przez rządzących dostępu do informacji niejawnych. Decyzję tę uchylił Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, ale po skardze kasacyjnej Kancelarii Premiera sprawa trafiła do Naczelnego Sądu Administracyjnego, w którym oczekuje na ostateczne rozstrzygnięcie.

- „Prawo jest po naszej stronie”

- zapewnił gość Polsat News.

Jak natomiast faktycznie wygląda obecnie dostęp szefa BBN do informacji? Prof. Cenckiewicz podkreślił, że „czyta wszystko, co powinien czytać”.

- „Wbrew temu, co się o mnie opowiada w mediach, nie rzucam się na każdy materiał niejawny”

- powiedział.

- „Mam swoich zastępców. Obieg tych dokumentów nigdy nie polegał w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego i nie polega również dzisiaj na tym, że wszystko trafia do wąskiego gardła, idzie do pana Cenckiewicza i on się musi z tym zapoznać”

- dodał.

Zaznaczył, że powstrzymuje się przed zapoznawaniem się z dokumentami opatrzonymi klauzulą „niejawne” zapewniając, iż nie utrudnia mu to kierowania BBN.