Zgodnie z podjętymi bez wymaganego ustawą porozumienia z Kościołami i związkami wyznaniowymi oraz podważonymi przez Trybunał Konstytucyjny decyzjami minister edukacji narodowej Barbary Nowackiego, od września lekcje religii zostaną ograniczone do jednej tygodniowo. Będą też mogły być organizowane w grupach międzyoddziałowych. W rozmowie z PAP Dariusz Kwiecień z zarządu Stowarzyszenia Katechetów Świeckich wskazał, że zmiany te mogą pozbawić etatów nawet 10,5 tys. katechetów.
- „To na razie prognozy. Nie wiemy dokładnie, ilu katechetów zostanie bez pracy. Twarde dane poznamy w październiku. Jednak już teraz docierają do nas informacje od kolegów i koleżanek, że to dla nich bardzo ciężki, nerwowy czas”
- powiedział.
Wskazał, że w pierwszej kolejności odchodzą katecheci, którzy osiągnęli wiek emerytalny lub mogą przejść na emeryturę pomostową. Inni korzystają z przysługującego nauczycielom tzw. urlopu na poratowanie zdrowia.
- „Część - tak jak ja - będzie miała zredukowane godziny. Ja od września będę miał jedynie pół etatu, a nie cały, jak dotychczas. Moja koleżanka po 20 latach po prostu straci pracę i będzie bezrobotna”
- relacjonował.
Podkreślił, że wbrew wystąpieniom minister Nowackiej, katecheci mają zbyt mało czasu na ewentualne przekwalifikowanie. Przypomniał, że od ogłoszenia rozporządzenia do jego wejścia w życie minęło pół roku.
- „To zdecydowanie za krótko, by zdobyć nowe uprawniania. Część z nas posiada już wprawdzie uprawnienia do nauczania innych przedmiotów, ale na wsiach i w małych miasteczkach etaty są pozajmowane”
- wyjaśnił.
Zwrócił też uwagę, że ogromne problemy wygeneruje obowiązek umieszczania lekcji religii na pierwszej lub ostatniej godzinie lekcyjnej.
- „Naprawdę nie jest proste tak ułożyć plan lekcji, żeby religia dla wszystkich klas wypadała na początku lub na końcu. MEN twierdzi, że to w trosce o uczniów, którzy nie chodzą na religię ani etykę, żeby nie musieli czekać. A co z uczniami, którzy chcą chodzić? Teraz to oni będą musieli czekać, będą mieli okienka, bo nie będzie się dało inaczej ułożyć planu”
- zauważył.
Rozmówca PAP nie ma wątpliwości, że działania MEN są podyktowane względami ideologicznymi.
- „Chodzi o to, żeby w szkole nie było wychowania do wartości. A przecież ono jest uczniom potrzebne. Rodzice to widzą, dlatego pod projektem ustawy zakładającej, że lekcje z religii lub etyki powinny być obowiązkowe udało nam się zebrać ponad pół miliona podpisów”
- powiedział.
Wyraził nadzieję, że pierwsze czytanie obywatelskiego projektu „Tak dla religii i etyki w szkole” odbędzie się już we wrześniu.