„Jednym z błędów było złożenie wniosku do Trybunału Konstytucyjnego, który musiał doprowadzić do orzeczenia naruszającego tzw. kompromis aborcyjny” – powiedział Morawiecki w wywiadzie udzielonym dziennikowi „Fakt”.
„Część osób w naszym obozie-w tym ja-przestrzegało wówczas, że ten wniosek może sprawić, że zamiast większej ochrony życia nastąpi mocne odbicie na lewo i ostatecznie wygrają na tym środowiska radykalnie proaborcyjne” – mówił prezes rady ministrów nawiązując do mitycznego „wahadła aborcyjnego”.
W odniesieniu do tzw. „syndromu tłustych kotów” premier stwierdził, że jeśli posłowie PiS tego rodzaju syndrom wykazujący „tego nie zrozumieją, to ich postawę zrozumie kierownictwo partii przy układaniu list do samorządu i europarlamentu”.
Mateusz Morawiecki podkreślił, że w październikowych wyborach na PiS zagłosowało 7,6 mln osób, czyli o 1 mln więcej niż na Platformę Obywatelską oraz prawie 2 mln więcej niż na PiS osiem lat temu, gdy rozpoczynało ono sprawowanie władzy w naszym kraju.
„Wygraliśmy te wybory, ale mam świadomość, jak trudno będzie zbudować w tej chwili większość. Uważamy jednak, że nasi wyborcy mają prawo oczekiwać, że podejmiemy taką próbę” – przekonywał szef polskiego rządu.
Morawiecki wyraził opinię, że „arytmetyka sejmowa to nie jest nauka ścisła” i „różne wyniki i rozdania są możliwe”.
„Chcę wskazać punkty programowe, które łączą program PiS i jednocześnie odpowiadają na oczekiwania wyborców Konfederacji czy środowisk Trzeciej Drogi, i w ten sposób wytyczyć pewną strategię działania na przyszłe lata” – mówił premier.
Prezes rady ministrów podkreślił, że „wyobraża sobie koalicję zarówno z Konfederacją, jak i ze środowiskami Trzeciej Drogi”.
„Patrzymy na te punkty z programów innych partii, które są dobre, ciekawe. Jak chociażby prąd na własny użytek z programu Konfederacji, czy na przykład zwiększenie możliwości budowy mieszkań, co jest w programie partii Razem” – spuentował Morawiecki.