Spółka Central European Petroleum poinformowała wczoraj o odkryciu ogromnych złóż ropy naftowej na Morzu Bałtyckim, około 6 km od Świnoujścia. Wcześniej przeciwko odwiertowi protestowały niemieckie władze. Minister środowiska Meklemburgii-Pomorza Przedniego Till Backhaus przekonywał, że prace mogą mieć negatywne konsekwencje dla środowiska. Teraz protesty w Niemczech wywołało odkrycie surowca.

„Bild” donosi, że „mieszkańcy niepokoją się o naturalny raj na Morzu Bałtyckim”. „Wczasowicze mogą wkrótce, relaksując się na plaży, spoglądać na ogromne platformy wiertnicze!”.

- „Wzywamy do potwierdzenia doniesień o złożach ropy naftowej w bezpośrednim sąsiedztwie granicy i jasnego, aktywnego stanowiska władz Meklemburgii”

- zwróciła się do rządu landu burmistrzyni nadbałtyckiego kurortu Heringsdorf.

Stwierdziła przy tym, że „gmina znajduje się na obszarze naturalnym, który jest wart szczególnej ochrony”, sprzeciwiając się ingerencji w „naszą linię brzegową, nasze morze i naszą jakość życia”.

Tymczasem cytowany przez Onet wiceszef MKiŚ Krzysztof Galos podkreśla, że ewentualne wydobycie surowca może zostać uzależnione od porozumienia z Niemcami.

- „Postępowanie [transgraniczne – red.] na pewno będzie, dlatego, że jest to zbyt blisko granicy”

- stwierdził.