W rozmowie z Radiem Zet Marcin Przydacz wyjaśnił, że Kancelaria Prezydenta dysponuje szerszymi danymi niż te, które wcześniej przekazały służby operacyjne.
– „Według naszych informacji granicę przekroczyło 21 dronów (...). Wojsko, jak rozumiem, wciąż szuka wszystkich, które spadły na terenie Polski lub zostały strącone” – poinformował minister. Podkreślił, że część dronów wlatywała jedynie na kilkanaście sekund i zawracała, co utrudnia precyzyjne ustalenie ich liczby i miejsca upadku.
MSWiA przekazało, że dotychczas odnaleziono szczątki 17 dronów w kilkunastu lokalizacjach, głównie na Lubelszczyźnie, ale także w województwach mazowieckim, łódzkim i świętokrzyskim. Ostatni dron znaleziono w miejscowości Przymiarki w powiecie biłgorajskim.
Rzeczniczka MSWiA Karolina Gałecka podkreśliła, że teren został zabezpieczony, a policja prowadzi czynności wyjaśniające. Służby apelują do mieszkańców, aby w przypadku znalezienia nieznanych obiektów nie zbliżać się do nich i natychmiast powiadomić odpowiednie instytucje.
Przydacz zaznaczył, że obecne wydarzenia nie są przypadkowe. Rosja codziennie wysyła setki dronów w kierunku Ukrainy, a część z nich może przypadkowo naruszać polską przestrzeń powietrzną.
– „Z tego deszczu dronów nie sposób powiedzieć na 100 proc., że jakieś z nich znów nie przekroczą naszej granicy. Trzeba się przygotować na to, że takie sytuacje mogą się powtarzać. Ja ich nie zakładam, ale dla naszego bezpieczeństwa lepiej mieć świadomość tego ryzyka” – dodał minister.
Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych już w nocy z 10 na 11 września poinformowało o aktywacji procedur obronnych. Systemy radarowe i przeciwlotnicze monitorowały obiekty, a w stan gotowości postawiono lotnictwo dyżurne.
Eksperci wojskowi zwracają uwagę, że tak liczne naruszenia przestrzeni powietrznej to nie tylko problem operacyjny, ale także poważny sygnał dla NATO o skali ryzyka na wschodniej flance sojuszu.
Wielu analityków wskazuje, że incydenty z dronami mogą być elementem wojny psychologicznej prowadzonej przez Rosję. Powtarzające się naruszenia przestrzeni powietrznej mają wywołać w społeczeństwie poczucie zagrożenia, a jednocześnie testują reakcje polskich służb.
– „Każdy taki epizod to nie tylko problem techniczny, ale również próba rozpoznania naszego systemu obrony i zdolności reagowania” – komentują wojskowi.
Służby państwowe utrzymują stan podwyższonej gotowości. Rząd i wojsko przypominają, że w sytuacji zagrożenia kluczowa jest współpraca obywateli. Wszelkie znalezione szczątki czy podejrzane obiekty należy zgłaszać policji lub straży granicznej.
Rosyjskie drony nad Polską są dziś nie tylko wyzwaniem operacyjnym, ale i testem odporności całego systemu bezpieczeństwa państwa. Coraz wyraźniej widać, że wschodnia granica NATO stała się jednym z kluczowych punktów zapalnych trwającej wojny hybrydowej Kremla.