Jak donosi Handelsblatt, Scholz jako kanclerz przystopował projekt Nord Stream 2. Wcześniej jednak miał robić wszystko, aby doszedł on do skutku.

Scholz zwykle pozostawał w tle, ale dokumenty, które teraz wypłynęły, pokazują, że nie tylko zatwierdził projekt, ale także przez lata aktywnie prowadził kampanię na jego rzecz. Pokazują też, jak Scholz próbował zapobiec nałożeniu przez USA sankcji na gazociąg za pomocą budzącej wątpliwość umowy” – czytamy na łamach Handelsblatt.

Według gazety, udokumentowany jest fakt, że Scholz wielokrotnie lobbował w USA za zdjęciem sankcji z gazociągu. Już w 2020 roku obecny niemiecki kanclerz miał zaproponować USA zainwestowanie miliarda euro w terminale do przeładunku skroplonego gazu ziemnego na północnym wybrzeżu Niemiec. Warunkiem tej inwestycji miało być zdjęcie sankcji obciążających budowę gazociągu.

„Notatka z Ministerstwa Gospodarki z września 2020 r. potwierdza teorię, że terminale LNG były dla Scholza jedynie środkiem do celu. (…) Zwraca uwagę, że ‘ani kwestie finansowania nie zostały ostatecznie wyjaśnione, ani nie udzielono wszystkich zezwoleń na budowę terminali'. Notatka pokazuje również, że Scholz najwyraźniej chciał przeforsować swoją tajną umowę bez zgody niemieckiego parlamentu jako ustawodawcy budżetowego” – czytamy.

Jak czytamy, Amerykanie nie dali się jednak nabrać na „bzdury niemieckiego rządu”. W artykule opisano także ogromne zaangażowanie w lobbowanie na rzecz gazociągu przez obecnego niemieckiego prezydenta Franka-Waltera Steinmeiera.

Podczas gdy krytyka kładzie nacisk na rzekome porzucenie europejskiej solidarności i pozostawienie na lodzie Ukrainy, istnieją również podprogowe interesy własne tych państw, które czerpią korzyści z tranzytu gazu na istniejących trasach obok Ukrainy i obawiają się utraty dochodów” – głoszą cytowane przez Handelsblatt dokumenty rządu niemieckiego. W tym kontekście wymieniona jest m.in. Słowacja i Polska.