Najgłośniejszy z nich opublikował Ołeksandr Zinczenko, były pracownik ukraińskiego IPN. W emocjonalnym wpisie na portalu społecznościowym określił inicjatywę prezydenta Karola Nawrockiego mianem „bzdur” i zarzucił Polsce „ideologiczną histerię”. – Prawnie zakazałbym propagandy idiotyzmu jako dominującej ideologii dzisiejszej Polski – napisał, dodając, że reakcja polskich mediów jest „żenująca i pełna manipulacji”.
Zinczenko nie był odosobniony. Pod oświadczeniem opublikowanym przez ambasadę Ukrainy w Warszawie podpisało się kilku znanych historyków i badaczy, którzy zapowiedzieli podjęcie „działań lustrzanych” wobec polskiej polityki pamięci. W ich ocenie projekt ustawy to „zamach na wolność badań naukowych” oraz „próba narzucenia jednostronnej narracji historycznej”.
Polska reakcja była stanowcza. Prezydent IPN Karol Nawrocki oświadczył, że ustawa ma chronić prawdę historyczną i pamięć o ofiarach rzezi wołyńskiej, a nie ograniczać badania naukowe. – To test dojrzałości dla naszych sąsiadów. Jeśli Ukraina naprawdę chce wspólnej przyszłości w Europie, musi też stanąć w prawdzie o przeszłości – powiedział.
Podobnie wypowiedział się poseł Krystian Kamiński (Konfederacja), który uznał słowa Zinczenki za próbę zafałszowania historii: – Ukraińcy kłamią, by ukryć niewygodne fakty. Ich bohaterowie to ludzie odpowiedzialni za ludobójstwo. Prawda, nawet bolesna, jest fundamentem pojednania, nie jego wrogiem.
W spór włączył się także były szef ukraińskiego IPN Wołodymyr Wiatrowycz, znany z wybielania działalności UPA. Polską ustawę nazwał „sprzeczną z duchem partnerstwa” i zarzucił stronie polskiej „fałszowanie relacji historycznych”. W swoich komentarzach próbował przedstawić OUN-UPA jako „ruch narodowowyzwoleńczy”, co z kolei spotkało się z ostrą krytyką w Polsce.
Projekt ustawy prezydenta Nawrockiego zakłada wprowadzenie sankcji za publiczne propagowanie symboli OUN-UPA oraz penalizację prób negowania zbrodni dokonanych na ludności polskiej. Celem zmian – jak tłumaczy Kancelaria Prezydenta – jest ochrona prawdy historycznej i przeciwdziałanie gloryfikacji organizacji odpowiedzialnych za ludobójstwo na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej.
Spór o ustawę wpisuje się w szersze napięcia między Warszawą a Kijowem dotyczące polityki historycznej. Choć oba kraje pozostają sojusznikami wobec rosyjskiej agresji, kwestia pamięci o zbrodniach UPA od lat pozostaje punktem zapalnym.