Najpierw stanowisko w tej sprawie zajęli teologowie z KUL, później studenci teologii z UKSW. Oba stanowiska są głęboko ułomne, a miejscami po prostu żenujące.
O co chodzi konkretne? Teksty są pełne wielu poważnych uproszczeń czy zgoła błędów. Nie będę analizował ich w całości, pokażę jednak problem na dwóch przykładach odnośnie każdego ze stanowisk.
Zacznę od KUL, gdzie stanowisko przygotować miał ks. dr Karol Godlewski. Autor twierdzi na przykład w punkcie 2, że nasz Pan Jezus Chrystus obchodził święto Chanuki. Powołał się na Ewangelię św. Jana (10, 22). Problem w tym, że tekst Ewangelii nie daje w tej kwestii jasności. Z tekstu Pisma Świętego wynika, że Pan Jezus w czasie obchodów Chanuki był obecny w świątyni, przechadzając się w portyku Salomona. Jest oczywiście dość prawdopodobne, że Zbawiciel uczestniczył w obchodach – niemniej jednak całkowitej pewności nie ma. Dlatego proste stwierdzenie Autora, jakoby „sam Jezus, będąc Żydem obchodził to święto” jest zbyt pochopne i nieuzasadnione. W poważnej debacie nie można formułować hipotez w formie dowodów – to błąd.
Druga rzecz to, mówiąc eufemistycznie, bardzo ryzykowne zestawienie judaizmu rabinicznego z religią katolicką. Autor pisze: „zarówno Kościół, będący owocem posłuszeństwa wyznaczonej przez Jezusa Chrystusa dyscyplinie Wcielenia, jak i judaizm rabiniczny, są inną co do formy, ale analogiczną co do sensu, odpowiedzią na katastrofę zburzenia Świątyni”.
Tyle, że Kościół katolicki został założony przez Jezusa jeszcze przed zburzeniem świątyni. Przedstawianie katolicyzmu jako „odpowiedzi” na „katastrofę zburzenia Świątyni” nie ma nawet prostego chronologicznego uzasadnienia. Święci Piotr i Paweł oddali życie w Rzymie na wiele lat przed jej zburzeniem. Kościół wyszedł do pogan, kiedy świątynia jeszcze istniała. Jej zburzenie należy raczej uznać za historyczny symbol nierozpoznania przez Jerozolimę czasu swojego nawiedzenia. Analogiczność pomiędzy Kościołem a judaizmem rabinicznym to jakaś wyobrażeniowy postulat, a nie fakt historyczny czy teologiczny.
Takich problematycznych momentów w stanowisku KUL jest więcej. Choć tekst ma wiele mocnych passusów, ważkich i ciekawych refleksji, w sumie sprawia jednak wrażenie słabe, jakby był wyrazem dość ideologicznej narracji o relacjach katolicko-żydowskich, a nie autentycznego i sprawdzonego nauczania Kościoła katolickiego.
Reakcja studentów Wydziału Teologicznego i Wydziału Filozofii Chrześcijańskiej UKSW nie jest, niestety, lepsza. Choć celnie prostuje niektóre fragmenty stanowiska KUL, w sumie nie daje się obronić. Cechuje ją głęboko nierzetelne podejście do źródeł i brak zdolności do definiowania problemu.
Przykładowo w punkcie 2 autorzy tekstu powołują się na św. Tomasza, który stwierdził: „Jeżeli poddacie się obrzezaniu, Chrystus, na nic nie przyda. Lecz nic nie udaremnia w nas łaski Chrystusa prócz grzechu śmiertelnego. Dlatego od czasu męki Chrystusa obrzezanie i przestrzeganie innych obrządków Starego Przymierza jest grzechem śmiertelnym”. Problem w tym, że to polemika z argumentem, który stanowisko KUL starało się rozbroić. W tekście ks. Godlewskiego twierdzi się, że „chrześcijanin nie obchodzi Chanuki jako swojego święta”, ale może ją „symbolicznie upamiętniać jako wydarzenie z historii ludu, z którego pochodzi Jezus”. Mam poważne wątpliwości co do sensu tego rozróżnienia, niemniej jednak nie można go zignorować. Autorzy stanowiska UKSW tworzą tymczasem chochoła, z którym następnie zwycięsko sobie radzą, ze swoistą pseudo-erudycją cytując otaczanego powszechnym szacunkiem Doktora Kościoła. Tak nie prowadzi się debaty, chyba, że ktoś chce narazić się na zarzut nieprzeczytania tekstu, z którym polemizuje.
Duże zastrzeżenia budzi zacytowanie przez studentów UKSW słów Soboru Florenckiego na temat niemożności zbawienia dla tych, którzy są poza Kościołem, w tym pogan, Żydów, heretyków i schizmatyków. Jest elementarną wiedzą, że te passusy Soboru Florenckiego wyrażają w bardzo lapidarny sposób starożytną naukę „extra Ecclesiam nulla salus”i nie stanowią całości złożonej nauki Kościoła na ten temat. Kościół uczy, że zbawienie jest wyłącznie w nim samym, ale zarazem podkreśla, że ten, kto trwa w stanie nieznajomości prawdziwej religii, o ile jest to stan dla nich nieprzezwyciężony, nie jest winny w oczach Boga. Przytaczanie nauki Soboru Florenckiego bez tego dopowiedzenia jest nie tylko prostactwem – jest rzeczą po prostu głęboko szkodliwą, bo prezentuje nieprawdę.
Autorzy reakcji z UKSW dają wyraz swojemu przywiązaniu do abp. Marcela Lefebvre’a, co sytuuje ich w kręgu sympatyków Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X. Problem w tym, że swoją metodą wyboru cytatów autorów i soborów kompromitują ideę, której chcieliby bronić.
Ma się wrażenie, że podczas gdy autor stanowiska KUL korzystał z kilku półek w biblioteczce jakiegoś nieznośnie filosemickiego współczesnego teologa, tak autorzy reakcji UKSW wyłącznie z cytatów z tradycjonalistycznej prasy, nie siląc się na próbę systematycznej refleksji nad tym, o czym piszą.
Jedno i drugie, jak napisałem na początku, budzi zażenowanie. Szkoda, że debata w Polsce o Chanuce, Żydach i judaizmie rozmawia się w taki sposób. Kiedy dyskusja teologiczna zaczyna przypominać polityczno-populistyczną narrację z social mediów, jest naprawdę niedobrze.
Paweł Chmielewski/Autor jest publicystą portalu PCh24.pl
