Jednym z głównych tematów rozmowy była kwestia powołania Dariusza Barskiego na prokuratora krajowego w 2022 roku, które to powołanie zostało zakwestionowane przez Adama Bodnara. W styczniu 2024 roku Bodnar powołał na to stanowisko Dariusza Korneluka, co wywołało zamieszanie prawne. Sytuacja zaostrzyła się, gdy Izba Karna Sądu Najwyższego potwierdziła, że przywrócenie Barskiego było prawnie skuteczne, co oznacza, że Korneluk został powołany bezprawnie.

Zapytany przez prowadzącego program Bogdana Rymanowskiego, kto według niego jest obecnie prokuratorem krajowym, Jaki nie miał wątpliwości: "To Dariusz Barski”, tak samo jak orzekł to Sąd Najwyższy - dodał. Europoseł skrytykował Bodnara za wybiórcze traktowanie wyroków sądowych, twierdząc, że takie postępowanie nie ma miejsca w stabilnym państwie prawa.

Jaki w swojej wypowiedzi wrócił do tematu tzw. "neosędziów", czyli sędziów powołanych przez prezydenta Andrzeja Dudę. Według niego, kategoria ta została stworzona przez "ekipę Tuska", która od jakiegoś czasu podważa legalność wyroków wydanych przez tych sędziów. Europoseł podkreślił, że ten podział podważa stabilność polskiego wymiaru sprawiedliwości. Zauważył przy tym, że nawet sędziowie powołani za czasów PRL-u, kiedy władza sądownicza była bezpośrednio podporządkowana sowieckiemu systemowi, mają większą legitymację w oczach opozycji niż ci nominowani przez prezydenta Andrzeja Dudę.

Jak zauważył Jaki, paradoksalnie niektóre wyroki, które były korzystne dla parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej, mimo że były wydane przez "neosędziów", są uznawane za prawomocne. Europoseł pytał retorycznie, jak to możliwe, że w jednej sytuacji te same osoby uznają sędziów za nielegalnych, a w innej akceptują ich wyroki, jeśli są one dla nich korzystne.

Europoseł zarzucił ponadto Bodnarowi, że wybiera, które wyroki sądowe chce przestrzegać, co jego zdaniem przypomina działania "watażki w afrykańskim, bananowym państwie". Jaki wskazał, że takie postępowanie prowadzi do zniszczenia fundamentów praworządności w Polsce. Europoseł stwierdził, że Bodnar i jego współpracownicy, nazywani przez niego "bodnarowcami", byli obecni na sali sądowej podczas rozprawy w Sądzie Najwyższym. Mimo że w trakcie procesu zwracali się do sądu "wysoki sądzie", po przegranej rozprawie uznali, że wyrok nie jest ważny, ponieważ wydali go "neosędziowie".

Polityk Suwerennej Polski wyraził oburzenie tym, że Bodnar, który wcześniej sam powoływał się na zasady praworządności, teraz ignoruje wyroki sądowe, kiedy są one dla niego niekorzystne. Dodał, że takie podejście do prawa niszczy polską państwowość, a Bodnar i Donald Tusk są odpowiedzialni za stworzenie tej niebezpiecznej sytuacji.