Bóg wskazuje na doświadczenie wyzwolenia i opieki z Jego strony. Na to doświadczenie wskazał On Mojżeszowi przy krzaku gorejącym. Zawiera się to już w samym imieniu Boga: Jestem, Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba (Wj 3,15). Jhwh jest Bogiem żywej relacji osobowej, na co wskazał w polemice z saduceuszami Pan Jezus. I dekalog trzeba widzieć w takiej relacji. „Jeżeli chcesz, bym był twoim Bogiem, to…”. Następnie w formie zakazu i nakazu padają kolejne przykazania. Są one zasadami wprowadzającymi w pełnię życia. „Jeżeli nie będziesz tych zasad przestrzegał, to nie będę twoim Bogiem, a tym samym nie doświadczysz tego, o czym mówi potem Pan Jezus: Bóg nie jest [Bogiem] umarłych, lecz żywych; wszyscy bowiem dla niego żyją”(Łk 20,38).Mówiąc wprost: „Jeżeli nie będziesz przestrzegał tych praw, umrzesz”. Przy czym śmierć jest w Biblii tożsama z brakiem przystępu do Boga. Jest przebywaniem w szeolu, gdzie nie ma ani światła, ani żadnej nadziei.
Dekalog, według klasycznego ujęcia, zawiera w sobie dwie części odpowiadające dwom wymiarom przykazania miłości: miłości Boga i miłości bliźniego. Pierwsza część, zawierająca trzy przykazania, jest bardziej rozbudowana. Jest ona niewątpliwie ważniejsza, bo stanowi warunek, bez którego druga część traci swoje znaczenie i nawet przy dobrej woli człowieka wcześniej czy później zostanie złamana. Tak się dzieje na naszych oczach w Europie, w której dzięki chrześcijańskim korzeniom druga tablica przykazań była przestrzegana, a przynajmniej wszyscy deklarowali jednoznacznie, że trzeba jej przestrzegać. Kiedy jednak w oświeceniu odrzucono pierwszą tablicę, po latach zakwestionowano również drugą. Moment takiego odrzucenia wiąże się w Europie z rokiem 1968. Warto sobie dzisiaj uświadomić, że obecnie żyjemy w okresie, gdy już żadne przykazania nie są dla ludzi oczywiste. Ale z tym wiąże się tragiczna konsekwencja w wymiarze społecznym, co się czasem streszcza w określeniu „cywilizacja śmierci”.
Społeczeństwo dzisiaj, niestety, nie pomaga nam samym zakorzeniać się w więzi z Bogiem. Coraz bardziej potrzeba osobistego wyboru, i to nieustannie potwierdzanego. W Ewangelii Pan Jezus komentuje przypowieść o ziarnie. Wskazuje w niej na istniejące zagrożenia. Wszystkie mają dwa wymiary: brak osobistego wejścia w żywą więź, co jednak jest zależne także od warunków społecznych, w jakich żyjemy. Pierwsze zagrożenie (ziarno na ścieżce) polega na zupełnym braku zrozumienia słowa. Wiąże się to z całkowicie odmiennymi kategoriami patrzenia na życie, wartościowania, a nawet innego traktowania samych słów, jakie człowiek słyszy. W społeczeństwie, gdzie nie ma zrozumienia dla wartości transcendentnych, trudno zrozumieć Ewangelię. Jeżeli nawet człowiek się zafascynuje jej pięknem, to w społeczeństwie konsumpcyjnym brak mu siły do wytrwania w wierze (ziarno posiane na miejscu skalistym). A jeżeli nawet Ewangelia zostanie przyjęta ze zrozumieniem i człowiek świadomie się zadeklaruje jako wierzący, to często troski doczesne okazują się w praktyce ważniejsze. Jest to sytuacja schizofrenii duchowej – co innego się deklaruje, a czym innym się człowiek kieruje w życiu (ziarno posiane między ciernie). Dopiero wiara przyjęta do serca świadomie ze zrozumieniem jej wartości i konsekwentnie realizowana, daje pełnię życia (ziarno zasiane na dobrej glebie). Wówczas plon tego ziarna jest niewyobrażalnie obfity, przerasta wszelkie nasze wyobrażenia. Plonem jest sam dar życia. Wówczas dopiero doświadcza się prawdy o Bogu żywym, o Tym, który Jest, jest z nami i dla nas, i który daje nam życie.
Włodzimierz Zatorski OSB | Jesteśmy ludźmi