W Kancelarii Premiera odbyło się wczoraj spotkanie szefa rządu i ministra sprawiedliwości ze środowiskami prawniczymi. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej podziękował sędziom, adwokatom, radcom prawnym, prokuratorom, notariuszom, przedstawicielom organizacji pozarządowych i obrońcom praw człowieka za wsparcie go w przejęciu władzy w kraju. Zapowiedział przy tym ustawy autorstwa ministra sprawiedliwości Adama Bodnara dot. „rozliczenia” sędziów powołanych w czasie rządów Zjednoczonej Prawicy.
Wczorajsze wydarzenia w KPRM skomentowała na antenie TVN24 I prezes SN prof. Małgorzata Manowska, która stwierdziła, że było to „spotkanie wilków, które naradzały się jak zjeść owce bez udziału tych owiec, które miały być zjedzone”.
- „Premier szumnie ogłosił, że doszło do porozumienia z prawnikami. Z którymi prawnikami? To jest po prostu działalność absolutnie jednostronna. My, czyli neonówki nie zostaliśmy zaproszeni na to spotkanie. Spodziewam się jakiejś konstruktywnej rozmowy na ten temat, natomiast widocznie premier i pan minister (sprawiedliwości Adam - PAP) Bodnar bali się trudnych pytań. Na przykład dlaczego chcą traktować jak przestępców sędziów, którzy zastosowali obowiązującą wówczas ustawę”
- powiedziała.
Prof. Manowska wskazała, że działania rządu są próbą „łamania kręgosłupów” sędziom.
- „Najlepsza w tych propozycjach jest instytucja „czynnego żalu”, czyli samokrytyki. Piewcą samokrytyki był Józef Stalin, który uważał to za istotne narzędzie działające na rzecz wygrania rewolucji proletariatu. Jest to narzędzie, które łamie ludziom kręgosłupy, a przynajmniej próbuje to zrobić. Czy pan redaktor chciałby, żeby pana sprawę sądził taki sędzia ze złamanym kręgosłupem?”
- zapytała.