Premier Donald Tusk na zmianę autoryzuje i podważa narrację posła Romana Giertycha na temat rzekomych fałszerstw wyborczych. W czasie dzisiejszej konferencji prasowej szef rządu podważył status Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która jutro wyda orzeczenie w sprawie wyborów.

- „Na szczęście ta izba nie ma nic wspólnego z polską energetyką, bo byłoby ciemno i zimno wszędzie. Ci z państwa, którzy interesują się sprawami prawnymi, ustrojowymi i relacjami pomiędzy SN, częściowo zdewastowanym przez PiS, a rządem, innymi organami władzy, pewnie wiedzą, jak wyglądała dotychczasową praktyka, jeżeli chodzi o tę izbę i traktowanie tej izby np. przez rząd czy przeze ze mnie w kontekście publikowania orzeczeń”

- powiedział.

Przypomniał, że kiedy izba ta orzekła o ważności wyborów do Parlamentu Europejskiego, rząd opublikował orzeczenie z dodatkową adnotacją. Tak ma być też w przypadku jutrzejszego orzeczenia.

- „Nie uznajemy tych orzeczeń tej izby jako prawnie bezbłędnych, w związku z tym każde orzeczenie tej izby jest przez nas publikowane z adnotacją informującą, że zgodnie z uchwałą rządu, z punktu widzenia rządu to orzeczenie jest z natury obarczone wadą prawną, więc źle powołaną Izbą Kontroli i tu się nic nie zmieni. Nie może być tak i proszę to jakby wreszcie przyjąć do wiadomości, bo jest bardzo dużo zamieszania wokół tej sprawy, że będę publikował lub nie publikował orzeczenia tej czy innej instytucji w zależności od tego, czy mi się podobają czy nie wyniki wyborów. W związku z tym także w wypadku tych wyborów będziemy traktowali orzeczenia izby tak samo, jak w przypadku poprzednich orzeczeń”

- zapowiedział.

Jednocześnie podkreślił, że nie ma podstaw do podważania rezultatu wyborów prezydenckich.

- „Od oceniania tego, czy wybory są ważne czy nieważne, jest SN. Źle się dzieje, że tak wymyślono za czasów PiS-u, że w SN zajmuje się tym izba, która według wiele, także według mnie, wadliwie powołana. Natomiast nie ma takiej możliwości i też chciałbym, żeby to dotarło do wszystkich, aby SN został zastąpiony w tej sprawie, czyli uznawania ważności lub nieważności wyborów, przez prokuraturę czy rząd”

- oświadczył.

Premier odniósł się też do działań prokuratury ws. domniemanych nieprawidłowości przy wyborach.

- „Nie chcielibyście państwo naprawdę żyć w kraju, w którym to prokuratura czy policja czy rząd decyduje o tym, jakie są wyniki wyborów. Natomiast zadaniem prokuratury, rozmawiałem o tym także dziś z prokuratorem generalnym, ministrem Bodnarem, jest sprawdzenie wszędzie tam, gdzie zachodzą możliwości popełnienia przestępstwa, żeby nie zostawić tego i żeby prowadzić te sprawy i elementem działania prokuratury we wszystkich przypadkach, które budzą zasadnicze wątpliwości, będzie ponowne przeliczenie głosów”

- podkreślił.

Zaznaczył, że „prokuratura nie jest od tego, aby ocenić, czy wybory są ważne, czy też nie”.