Były minister edukacji i nauki gościł na antenie Telewizji wPolsce, gdzie odniósł się do wypowiedzi wiceminister edukacji narodowej Joanny Muchy, która stwierdziła, że MEN nie ma zamiaru brać pod uwagę orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego ws. rozporządzenia zakładającego możliwość łączenia w grupy uczniów różnych roczników na lekcje religii. Przypomnijmy, że rozporządzenie zostało wydane mimo sporu z Kościołami i związkami wyznaniowymi, chociaż art. 12 ustawy o systemie oświaty stwierdza, iż zasady regulujące nauczanie religii właściwy minister może ustalić wyłącznie „w porozumieniu z władzami Kościoła Katolickiego i Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego oraz innych kościołów i związków wyznaniowych”.

- „Chciałbym zwrócić uwagę na wypowiedź pani poseł Joanny Muchy, która mówi, że co tam przepisy Konstytucji, co tam art. 25 ust. 5 Konstytucji, mówiący o współdziałaniu państwa i Kościoła dla dobra wspólnego i dobra człowieka, co tam przepisy prawa międzynarodowego. Takie rozporządzenia, jakie wydała pani Nowacka mogło być wydane tylko w porozumieniu, nie za opinią, nie po poinformowaniu, tylko w porozumieniu z Kościołem. Co tam to wszystko. Przepisy prawa się nie liczą, nawet te wynikające z Konstytucji. Liczy się to, że oni mieli to w swoich postulatach, więc skoro objęli władzę, to mogą realizować swoje postulaty bez względu na przepisy prawa”

- zauważył konstytucjonalista.

Przypomniał, że kiedy Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy, realizowało swoje postulaty zgodnie z obowiązującym prawem, poprzez uchwalanie ustaw, które podpisywał prezydent.

- „Oni to robią na podstawie swojego widzi mi się, bez zmiany prawa, tylko mówią, że ich postulaty są teraz najważniejsze. To jest barbarzyństwo. To jest upadek państwa prawa. Jednoznacznie o tym mówi pani Mucha, ta sama, która oprócz podręcznika polsko-niemieckiego do historii, widziałaby również w polskich klasach podręcznik do historii polsko-ukraińskiej”

- podkreślił poseł PiS.

Odnosząc się do samej istoty lipcowego rozporządzenia MEN, prof. Czarnek zwrócił uwagę, że nie da się efektywnie uczyć żadnego przedmiotu uczniów IV, V i VI klasy zebranych w jednej grupie.

- „Jest to zatem degradowanie religii i wyrzucanie jej ze szkoły. Jest to degradowanie roli religii w świadomości uczniów i ich rodziców. Jest to de facto wyrzucanie religii ze szkoły. Religii, która uczy odróżniania dobra od zła. Taka jest intencja pani Nowackiej”

- stwierdził.

„Pani Nowacka gardzi chrześcijanami w Polsce”

Prof. Przemysław Czarnek udzielił też wywiadu portalowi DoRzeczy.pl, w którym odniósł się do dzisiejszej wypowiedzi minister Barbary Nowackiej dla PAP. Szefowa MEN stwierdziła, że domagając się zaskarżenia jej rozporządzenia do TK, Kościoły i związki wyznaniowe chcą „wywołać awanturę”.

- „Zrozumieli, że skończyło się pewne eldorado, które funkcjonowało w relacjach państwo-Kościół, i że teraz to rząd, a nie episkopat zajmuje się rządzeniem”

- powiedziała.

Parlamentarzysta PiS przypomniał, że nie chodzi o decyzje KEP, a o konstytucyjne prawo rodziców do wychowywania swoich dzieci zgodnie ze swoim światopoglądem.

- „To bzdura i brak kultury ze strony minister Nowackiej. Tu nie chodzi o decyzje Episkopatu, ale tu chodzi o poszanowanie prawa rodziców do wychowywania dzieci zgodnie z ich przekonaniami, także na płaszczyźnie moralnej i religijnej. To jest gwarantowane w konstytucji i w konkordacie. Tu chodzi o poszanowanie przepisów ustawy o systemie oświaty”

- podkreślił prof. Czarnek.

- „Pani Nowacka perfidnie łamie przepisy prawa konstytucyjnego, międzynarodowego i krajowego. Przy okazji gardzi rodzicami, którzy są chrześcijanami, którzy chcieliby posyłać dzieci na religię, która jest normalnie prowadzona tak jak matematyka, chemia. Religii, która jest wliczana do średniej ocen. Chcieliby posyłać na religię, na której nie ma grup międzyrocznikowych, umożliwiających realizację programu religii. Pani Nowacka gardzi więc chrześcijanami w Polsce”

- dodał.