Reforma, która miałaby wejść w życie w 2026 roku, zakłada wprowadzenie do szkół podstawowych przedmiotu przyroda. Jednak MEN nie sprecyzowało jeszcze, czy "przyroda" będzie obejmowała integrację biologii, geografii, chemii i fizyki, czy tylko niektórych z tych przedmiotów.
Zmiany są argumentowane głównie brakami kadrowymi, szczególnie w szkołach wiejskich, oraz postulatami Polskiego Stowarzyszenia Nauczycieli Przedmiotów Przyrodniczych, które od lat wskazuje na konieczność większej integracji w nauczaniu przyrody.
Autorzy petycji skierowanej do MEN wyrażają „głębokie zaniepokojenie potencjalnymi konsekwencjami tej reformy”. Ich zdaniem takie zmiany mogą prowadzić do powierzchownego traktowania istotnych treści oraz obniżenia poziomu zaangażowania uczniów w nauki przyrodnicze.
„Ponowne połączenie biologii i geografii, a może i chemii z fizyką, doprowadzi do rozproszenia treści po wprowadzeniu wspólnego przedmiotu, a co za tym idzie pogorszenia poziomu wiedzy uczniów” – czytamy w petycji.
Nauczyciele zwracają uwagę, że obecny model, w którym biologia i geografia są odrębnymi przedmiotami, sprawdza się i pozwala uczniom osiągać wysokie wyniki w międzynarodowych badaniach, takich jak PISA. W 2022 roku polscy uczniowie zajęli 5. miejsce wśród państw Unii Europejskiej pod względem wyników z nauk przyrodniczych.
„Wprowadzenie przyrody na poziomie klas 4-6 będzie kosztowną, kosmetyczną zmianą” – argumentują pedagodzy. Zwracają uwagę, że taka reforma wymaga opracowania nowych podstaw programowych, podręczników, a także dostosowania pracowni, co generuje dodatkowe koszty w sytuacji, gdy oświata boryka się z problemem niedofinansowania.
Zdaniem nauczycieli wprowadzenie przyrody jako jednego przedmiotu może nie tylko obniżyć jakość nauczania, ale także ograniczyć zainteresowanie uczniów naukami przyrodniczymi. W petycji podkreślono, że zamiast wprowadzać kosztowne zmiany, należy skupić się na poprawie obecnych warunków nauczania oraz na wsparciu kadry pedagogicznej.