Wieloletnia szefowa kancelarii i dyrektor biura prezydialnego PiS Barbara Skrzypek zmarła 15 marca, wskutek zawału serca. Trzy dni przed śmiercią składała zeznania w ramach prowadzonego przez prok. Ewę Wrzosek śledztwa ws. tzw. dwóch wież. W przesłuchaniu uczestniczyli pełnomocnicy strony zawiadamiającej, ale prokuratur nie zgodziła się, by wziął w nim udział pełnomocnik świadka. Osoby będące blisko zmarłej podkreślają, że przesłuchanie było dla 66-letniej kobiety bardzo stresującym wydarzeniem.

Wedle opublikowanego dziś przez prokuraturę komunikatu, przeprowadzający oględziny i sekcję zwłok biegły nie znalazł dowodów, które wskazywałyby, że do zgonu doszło w następstwie zmian urazowych.

- „Biorąc pod uwagę obraz sekcji zwłok oraz wyniki przeprowadzonych badań dodatkowych, należy dojść do wniosku, że do zgonu Barbary Skrzypek doszło w mechanizmie zaostrzenia przewlekłej niewydolności krążenia w przebiegu kolejnego, rozległego, świeżego zawału tylnej ściany serca, wywołanego obecnością skrzepliny utworzonej na blaszce miażdżycowej, upośledzającej drożność jednego z większych naczyń wieńcowych”

- czytamy.

Odnosząc się natomiast do potencjalnego wpływu stresu na śmierć kobiety wskazano, iż „z medycznego punktu widzenia należy wskazać, że różnorodne sytuacje i czynniki stresowe mogą wywoływać w organizmie ludzkim złożoną reakcję hormonalną, co może przekładać się na reakcje ze strony różnych układów i narządów, w tym układu sercowo-naczyniowego”.

- „Nie można jednak stwierdzić, że takie reakcje, nawet przebiegające w sposób burzliwy i występujące u osób z dodatkowymi obciążeniami, w sposób bezpośredni zagrażają życiu lub zdrowiu - tym bardziej, jeśli pomiędzy zdarzeniem a zgonem zachodzi dłuższy czas, np. rzędu kilku dni”

- dodano.