Sakowski, znany z popularyzacji nauki i publicystyki, zarzucił Kotuli, że wykorzystuje swoją pozycję do forsowania ideologicznego programu oraz promowania tzw. „cancel culture.” Jego wpisy na temat tej sytuacji wywołały burzę w mediach społecznościowych, gdzie internauci zaczęli dyskutować o roli mediów publicznych i granicach wpływu polityków na ich działalność.

Łukasz Sakowski nie kryje oburzenia z powodu interwencji minister Kotuli. W mediach społecznościowych podkreśla, że działania minister równości mają na celu ideologiczne naciski na media, co jego zdaniem jest niebezpieczne i stanowi przykład wprowadzania cenzury w przestrzeni publicznej. Sakowski w swoich wpisach zestawia Kotulę z Kemią Badenoch, brytyjską minister równości, która znana jest z bardziej konserwatywnego podejścia do kwestii tożsamości płciowej.

Również była feministka, Kaya Szulczewska, zabrała głos w tej sprawie, krytykując Kotulę za próbę „reedukacji” redakcji TVP w duchu politycznej poprawności. Szulczewska ostrzega, że takie działania mogą być niebezpieczne, szczególnie gdy są podejmowane przez przedstawicieli rządu. Wskazuje również na brak zrozumienia dla pluralizmu i wolności słowa przez Kotulę, oskarżając ją o wykorzystywanie swojej pozycji do prowadzenia ideologicznej wojny.

Kotula poinformowała w mediach społecznościowych o swoim piśmie skierowanym do Tomasza Syguta, dyrektora generalnego TVP S.A. W piśmie pisze ona o „krzywdzących i dyskryminujących” treściach, które pojawiły się w programie „Kontrapunkt.” Kotula zaapelowała o dokładną analizę programu pod kątem przestrzegania zasady równego traktowania oraz poszanowania różnorodności, szczególnie w kontekście społeczności LGBT.

Krytycy minister ds. równości zarzucają jej wyraźną próbę ideologicznego sterowania przekazem medialnym oraz ingerowania w autonomię mediów. Pojawiają się pytania o granice wpływu polityków na media publiczne, które zgodnie z obowiązującym prawem, powinny charakteryzować się pluralizmem, bezstronnością i niezależnością.