Biorąc udział w zorganizowanej w Senacie debacie „Drogi wyjścia z kryzysu konstytucyjnego”, premier Donald Tusk stwierdził wczoraj, że rząd musi sięgać po działania „w kategoriach demokracji walczącej”.

- „Pewnie jeszcze nie raz popełnimy błędy albo popełnimy czyny, które według niektórych autorytetów prawnych będą niezgodne albo nie do końca zgodne z zapisami prawa, ale nas nic nie zwalnia z obowiązku działania każdego dnia”

- oświadczył szef rządu.

- „Ja, tak czy inaczej, dalej będę takie decyzje podejmował z pełną świadomością ryzyka, że nie wszystkie będą odpowiadały kryteriom pełnej praworządności z punktu widzenia na przykład purystów, w dobrym tego słowa znaczeniu”

- dodał.

W wywiadzie dla portalu wPolityce.pl wystąpienie Donalda Tuska skomentował mec. Łukasz Andrzejewski.

- „Te sformułowania podsumowały dotychczasową praktykę tej koalicji i to jest bardzo dobre. W końcu stanęliśmy w prawdzie. Nasuwa się skojarzenie, że po demokracji socjalistycznej, mamy teraz demokrację walczącą, która nawiązuje do metod rewolucji bolszewickiej. Prawem jest to, co władza wykonawcza sobie wymyśli”

- powiedział działacz opozycji demokratycznej w PRL.

Dodał, że tego typu formułowane przez Donalda Tuska zapowiedzi nie przysporzą mu sympatii w samej koalicji rządzącej.  

- „Możemy spodziewać się funkcjonowania aktualnej władzy w systemie autorytarnym. Jeżeli nie będzie żadnej sterowności tym, który jest głównym decydentem, to wszystkie ugrupowania, także te z koalicji, dojrzeją do stwierdzenia: temu panu już dziękujemy”

- ocenił.