Dnia 16 października 2006 roku na peronie we Włoszczowie z dużą pompą otwarto nowy peron. Miejscowość ta znajduje się na terenie województwa świętokrzyskiego. Przez teren tej jednostki administracyjnej przebiega magistrala Warszawa – Kraków, po której dotąd krążyły liczne ekspresy łączące obecną stolicę z niegdysiejszym królewskim grodem Kraka. Dotąd Włoszczowa była omijana przez tzw. Centralną Magistralę Kolejową. Mieszkańcy Włoszczowy, jak i innych największych miast Ziemi Świętokrzyskiej, mogli dotąd tylko z zazdrością obserwować z dala śmigające w obie strony ekspresy z Krakowa do Warszawy i z Warszawy do Krakowa.

W 2001 roku właśnie z woj. świętokrzyskiego został wybrany do sejmu poseł PiS Przemysław Gosiewski. Był on ważną postacią w swojej partii. Wpierw sprawując funkcję członka najwyższego kierownictwa PiS, a od maja 2007 roku wraz z objęciem premierostwa przez Jarosława Kaczyńskiego, awansował do rangi wiceprezesa Rady Ministrów. Wtedy Gosiewski postanowił wykorzystać swoją nową pozycję i załatwić sprawę, która bolała mieszkańców jego okręgu wyborczego.

Chodziło oczywiście o wykluczenie komunikacyjne mieszkańców województwa świętokrzyskiego, którzy pozbawieni byli możliwości korzystania z szybkiego ekspresu na linii Warszawa Kraków. Okres tzw. pierwszego PiS-u był czasem ostrej walki propagandowej z rządami tej partii. Media sprzyjające Platformie co rusz wykreowywały którąś z decyzji rządu na przykłady absurdu, niegospodarności czy głupoty rządzącej prawicy. Z tego punktu widzenia sprawa otwarcia przystanku Włoszczowa Północ wydała się wielu publicystom i satyrykom idealna okazją do kolejnej „beki”.

Natychmiast zaczęto kpić, że zbudowanie peronu w środku niczego jest przykładem gigantomanii PiSu i marnowania publicznych pieniędzy. Cytowano krytyczne opinie specjalistów od kolei, a reporterzy wyłapywali wypowiedzi okolicznych mieszkańców wyznający, że stacja do niczego nie jest im potrzebna. W ramach kpiarskiego happeningu zbudowano ze styropianu specjalne rzekomo dziękczynne popiersie Gosiewskiego, tworząc jednocześnie wrażenie, że było to życzenie samego zainteresowanego. Platforma zgłosiła sprawę wybudowania peronu we Włoszczowej do prokuratury, kwalifikując powstanie przystanku jako przestępczą niegospodarność. Włoszczowa stała się dla przeciwników PiS tak wyrazistym symbolem, że gdy dwaj znani dziennikarze Kamil Durczok i Piotr Mucharski napisali złośliwy pamflet na rządy PiS pod nazwą „Krótki kurs IV RP” to okładkowe zdjęcie zrobili sobie właśnie pod peronowym szyldem „Włoszczowa”.

 

Przez kolejne lata Gazeta Wyborcza pilnie śledziła ruch pasażerski na naznaczonej szyderstwem stacji, starając się udowodnić, że stacja cieszy się małym zainteresowaniem podróżujących.

Czas okazał się jednak bardzo łaskawy dla pomysłu zatrzymywania się krakowskich i warszawskich ekspresów na świętokrzyskiej stacji. Po prostu okazało się, że mieszkańcy tego regionu musieli przyzwyczaić się do możliwości szybkiej komunikacji z nowa i starą stolicą. O ile w 2018 roku na dobre korzystało z niej około 200 do 300 pasażerów, o tyle cztery lata później w 2022 roku każdego dnia było to już od 500 do 700 pasażerów. A w 2024 roku ta liczba wzrosła do pułapu 7.999 pasażerów. Całkiem niedawno o zasadności stworzenia stacji Włoszczowa Północ mowa była w wywiadzie na lewicowej „Krytyce politycznej” między szefową tego internetowego dziennika Kajo Puto. W rozmowie ze znanym analitykiem transportu Karolem Trammerem – redaktorem naczelnym dziennika „Z biegiem szyn” czytamy:

Przed 2015 rokiem politycy wspominali kolej głównie w kontekście cięć – rzekomo koniecznych, bo „pociągi wożą powietrze”.

A budowa nowych przystanków kolejowych wywoływała kontrowersje. Ekstremalnym tego przykładem była dyskusja wokół budowy w 2006 roku stacji pasażerskiej Włoszczowa Północ na Centralnej Magistrali Kolejowej, ekspresowej linii łączącej Warszawę z Krakowem i Katowicami. Media pisały, że to coś totalnie bezsensownego, że to „rozsądne jak dwugłowa żyrafa”. Warszawsko-krakowskie elity polityczno-dziennikarskie nie mogły znieść, że ich szybki pociąg zatrzymuje się w małym mieście. Platforma Obywatelska złożyła nawet w tej sprawie doniesienie do prokuratury. Tymczasem stacja Włoszczowa Północ okazała się niezwykle efektywną inwestycją. (…)

Budowa jednego peronu spowodowała, że cały trójkąt peryferii wewnętrznych na styku Świętokrzyskiego, Śląskiego i Łódzkiego uzyskał szybkie połączenie z Warszawą, Katowicami i Krakowem. Czas podróży z Włoszczowy do Warszawy skrócił się z około 4–5 godzin do 1,5 godziny. Trudno wskazać jakąkolwiek inną inwestycję infrastrukturalną, która zapewniłaby aż trzykrotne skrócenie czasu podróży.

Ze stacji, o której pisano, że nikt na niej nie będzie wsiadał, bo Włoszczowa to za małe miasto, korzysta – jak podaje Urząd Transportu Kolejowego – prawie tysiąc pasażerów dziennie. To nie tylko mieszkańcy Włoszczowy, ale też osoby docierające z promienia około 30 kilometrów. Dobry czas jazdy pociągów ze stacji Włoszczowa Północ przyciąga ludzi z całego regionu.”

Kpin z pomysłu stworzenia stacji, likwidującej w dużym stopniu wykluczenie komunikacyjne mieszkańców Ziemi świętokrzyskiej - nikt nie odwołał do dziś.

Większość liberalnych mediów – o stacji po prostu „wspaniałomyślnie” – zapomniała.